Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsknota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 21, 2021 18:33 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

asiek o pisze:Bardzo Ci współczuję bo wiem jak boli i jak długo :cry:
Mój Niko odszedł dokładnie na to samo miał 9 lat. To ja wywnioskowałam czytając na forum o podobnych przypadkach. Wetka podejrzewała uraz co nie pasowało do mojego kota. Po powrocie z pracy zastałam go powłóczącego tylnymi łapkami i przeraźliwie miałczącego. To jest prawdopodobnie ogromny ból.Został u weta a ja z nim. Cały zestaw leków i kroplówek nic nie da, kotuś zaczął coraz ciężej oddychać i wtedy podjęliśmy decyzję o uśpieniu. Odszedł na moich kolanach wpatrzony we mnie ale spokojny :cry: Do dziś płaczę wspominając ten dzień a to już 3 lata.
Stracić zdrowego wesołego kota w jeden dzień :cry: Też robiłam sobie wyrzuty w stylu " a gdybym..."
Trzymaj się i życzę żeby łzy powoli wysychały a pojawiał się tkliwy uśmiech na wspomnienie kiciusia


Bardzo mi przykro, że również musiałaś przez to przejść. Mówiąc szczerze, nigdy wcześniej nie słyszałam o takiej chorobie aż do momentu w którym zabrała mojego kota. Jednak czytając na forum albo na grupach dla kociarzy, sporo kotków odchodzi z powodu zatoru. Ah, gdyby to cholerstwo można było wcześniej zdiagnozować...
Ale jestem pewna, że Niko i Felek gonią gdzieś tam w górze razem za czerwoną kropką!

Lolaa66

 
Posty: 7
Od: Sob lis 13, 2021 19:23

Post » Pon lis 22, 2021 0:37 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Kochana- ja Tobie z całego serca dziękuję i cieszę się, że inne osoby będą miały do niego wcześniej dostęp. To takie piękne i wzruszające ogromnie. Dziękuję jeszcze raz, takiego oczyszczenia naprawdę potrzeba i potrzeba tak sobie solidnie popłakać. Pozdrawiam gorąco.

nina103

 
Posty: 162
Od: Wto lis 19, 2019 23:51

Post » Pon lis 22, 2021 0:41 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

I mój Aliczek oczywiście też tam gania razem z nimi i oprowadza po łąkach za Tęczowym Mostem.

nina103

 
Posty: 162
Od: Wto lis 19, 2019 23:51

Post » Pon lis 29, 2021 19:27 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

I mój Milton razem z nimi. Też był zabrany przez zator :placz:
Sally (*) 12/2009
Milton (*) 8/2016

Obrazek
Amy

Obrazek
Sam i Frodo

CatnipAnia

 
Posty: 122
Od: Pt sie 19, 2016 15:25

Post » Śro gru 01, 2021 0:49 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Lolaa66, masz maila :D
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69965
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 19, 2025 20:19 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Witam ,nie wiem jak zacząć ten wpis i jak to opisać nie szukam zrozumienia bo wiem ,że jestem sama sobie winna ale chce podzielić się moją historią -przepraszam za chaos ale nie mogę jeszcze zebrać myśli
Wprowadziłam się trzy lata temu do domu tam podrzucili nam małego kotka nigdy nie miałam kota całe życie z psami każdy mówi ze jestem psiarą ale co zrobiło mi się szkoda kota poszliśmy do weta okazało się że to kotka ma 6 miesięcy miała gorączkę koci katar i tak wyleczyliśmy FLORKE jak już można było wysteryiizzowalismy i tak z naszym pieskiem się chowa bardzo się lubią nawet naśladuje naszego psa ale ogólnie jest cichutka i bardzo ostrożna mimo ze jest juz z nami trzy lata POD KONIEC lata 2024r pojawił się kot strasznie chudy bida kleszcze na nim miałam krople to mu polałam na kark, matową sierśc domagał nie jedzenia coś było z nim nie tak miział się ale nie dał sie brać na ręce dokarmiałam go ale szkoda mi go było bo czułam ze jest coś nie tak wiec niezastanawiajac sie wzięłam z synem kuwetę udało się nam go złapać i do weta okazało nie ze ma świerzb i to tak bardzo ze musiał go uśpić wet i wyczyścić zbadał ze ma lekko nerke powiększona jak powiedziałam ze mam kotke i psa w domu kazał odizolować ,na początku trzymaliśmy go w garażu jeździliśmy co dziennie przez miesiąc na zakraplanie zastrzyki przeciw zapalne bo miał gorączkę miedzy czasie testy okazały sie ujemne potem wszystkie szczepienia ,kastracja i jak juz był zdrowy to próbowaliśmy stopniowo zaprzyjaźnić go z nasza kotką ( nadal byliśmy z wetem w kontakcie co tydzień jeździliśmy na zakraplanie uszu )on by w jednym pokoju ona w drugim mieli swoje kuwety drapaki ale nasza kocia chodziła osowiała jak go czuła jest malutkim kotkiem a Felus jak już doszedł do siebie był dużym kotem dominującym pomoc mógł mieć 6lat, wiadomo pierw była wymiana kocyków zapachów nawet kupiłam obrózki z feromonami (nie pomogły)i jak moja kocia zobaczyła Felka tak szał buczenie drapanie nigdy jej takiej nie widziałam dużo by pisać co sie z nią działo a ze do weta jeździliśmy wiec opowiedziałam mu co nie dzieje a WET ZACZOŁ nam tłumaczyć ze koty sa terytorialne a nawet jedynakami ze jak go nie akceptuje to może być cieżko i może go niezaakceptowac a nawet popaśc w depresje albo zachorować fakt odkąd sie Felek pojawił nawet przez drzwi od pokoju jak go czuła to warczała nie cihała jesc duzo spała.Ogolnie Felus był pół dziki ale mnie jedynej nie gryzł jedynie skakał na mnie jak do nie chciałam wypusc i wtet poradził aby znaleść mu dom ze to będzie lepiej dla kotki.SZUKALAM MU DOMU ALE NIKT go nie chciał bo ze juz duży i nie był urodziwy ale dla mnie był kochany piękny i zaproponował mi ze go na wieś może dać ja sie nie zgodziłam teraz wiem byłam egoistka ale ja go naprawdę pokochałam nad Zycie przez co on przeszedł nie miał przednich ząbków bo tak sie domyślaliśmy ktoś go kopnął kiedyś pewnie był skrzywdzony przez człowieka ale naprawdę mądry grzeczny starał sie nie wadzić chodził za mną jak pies i wet zaproponował ze jak kot tyle lat żył na wolności to sobie poradzi żebym zrobiła mu butke i Felek będzie na dworze a Fela w domu ,nie podobało mi nie to ale tak zrobiłam ze względu na Fele i męża bo Fela bardzo jest za męzem miał domek na tarsie i ogólnie tak było wieczory spędzał z nami spał u syna (odrobaczanie co miesiąc bo spali razem w łóżku)w pokoju wstawał jadł i sam domagał sie dworu wychodził na ogród załatwiał sie pochodził i kładł do butki jak wracaliśmy z pracy to nieraz na siłę brałam go z tej butki do domu bo nie chciał wejść do domu a Flele zamykałam w sypialni .Nieraz widziałam jak kolo bramy były inne koty trzeci dom dalej mieszkają i Felek tez tam chodził czasami podejrzewam ze tam sie urodził a z boku była szopa i nieraz go stamtąd przynosiłam tylko tam jest droga gdzie jezdza samochody musiał od nas aby tam nie dostać przejęć przez ulice na druga strone i tak nie raz nam sie wymykał ale Zadko ale wiedziałam ze zna dobrze te tereny bo jak na początku sie u nas pojawił to stamtąd wlanie przychodził az do dnia nieszczęsnego dnia 2 marca 2025 niewiem czy jeszcze chormony w nim buzowały bo przecież był wykastrowany wstał rano zjadł i miauczał ze chce wyjść to otworzyłam drzwi balkonowe i go wypusciałm byliśmy tego dnia chorzy mieliśmy grypę i jak robiłam obiad mowie Felka nie widać poszedł znowu tam i tak mnie coś ciągnęło w ta stronę bo 3 godziny i go nie ma mowie coś jest nie tak poszłam skręciłam w lewo a on leżał zabity przez samochód podbiegłam i nie mogłam uwierzyć kot który z stamtąd pochodził jak nas nie znał przez swoje 6 lat żył tam i nic mu nie nie stało a teraz jak miał dla kogo żyć ktoś go przejechał i uważam ze celowobo to prosta widna droga on był bardzo rozsądny chodził bardzo uważnie i nie nie oddalam tylko tam w to miejsce go ciągnęło pisze wiem strasznie chaotycznie bo nie mogę w to uwierzyć i się z tym pogodzić gdybym naprawdę wiedziała ze mu to grozi naprawdę bym go nie wypuszczała a jak to tylko bym z nim wychodziła pokochałam go strasznie bardziej niż Fele naprawdę miał coś w sobie mam wyraźnie ze umarła z nim czastka mnie nie sypiam po nocach odkąd musiałam go pochować jeszcze był cieplutki cały czas płacze schudłam 5kg wiem to mnie nie usprawiedliwia i nawet tego nie oczekuje ale dlaczego juz go nie ma kot który przez 6 lat tam mieszkał chodził samopas i nie wpadł pod samochód a teraz gdzie napradwde oddałam mu serce tylko przez ta moja kotce byłam zagubiona jak to rozwiązać ,ładnie oswoiłam nie denerwował sie juz w domu jak był nie chodził mu już ogon nie gryzł juz potem domowników i planowałam ze z czasem i Fela sie do niego przyzwyczai jeszcze do wakacji i może ona juz będzie lepiej go akceptować .............pisze aby to była przestroga ze nawet kot który żyje na wolnisci długo i zna rejon bardzo dobrze to i tak NIE WYPUSZCZAC NA DWOR A JAK JUZ TO POD NADZOREM WCALE NIE PRAWDA ZE JAK ZYŁ CALE ZYCIE NA DWORZE TO UMIE CHODZIC I WIE JAK SOBIE RADZIC NIE SŁUCHAC WETA TERAZ ZAŁUJE TRUDNO ALBO BY FELA GO TOLEROWAŁA ABO NIE ALE MUSIALABY NUCZYC SIE Z NIM ZYC POD JEDNYM DACHEM CAŁY CZAS

AdelaF

 
Posty: 10
Od: Śro mar 19, 2025 16:30

Post » Czw mar 20, 2025 18:29 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Współczuję straty kotka [*]. To że 6 lat wychodził samopas o niczym nie świadczy. Jeśli kot ma być bezpieczny to nie powinien chodzić luzem.

aga66

 
Posty: 6791
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Czw mar 20, 2025 19:37 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Teraz już wiem ale co z tego jak życia mu nie zwrócę szkoda że nie byłam wcześniej w tej grupie może jak bym tu wcześniej trafiła i poczytała o sytuacjach to bym nie pozwalała mu samopas chodzić to lekcja na całe życie chodź dziwię się koło pracy niedaleko gdzie pracuje jest buda wielka postawiona kotom i tam panie je dokarmiają zaraz koło tej budy jest ruchliwa ulica że oni się nie boją że te koty skończą tak jak mój Feluś ze gdzie indziej jej nie postawią.

AdelaF

 
Posty: 10
Od: Śro mar 19, 2025 16:30

Post » Czw mar 20, 2025 22:35 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Bardzo Ci współczuję. Niestety, takie sytuacje się zdarzają. Pamiętam kotkę, która zaplątała się na naszym podwórzu, nie dałam rady sama jej złapać (bała się transportera), ale umówiłam koleżankę, która na pewno by ją złapała, wzięłabym ją do domu, chociaz miałam wtedy więcej kotów. Niestety, następnego dnia kotka się nie pojawiła, odwołałam przyjazd koleżanki - a kotka przyszła wieczorem i na oczach sąsiadki wpadła pod samochód, nie przeżyła... Też nie mogę sobie darować, chociaż niby zrobiłam, co mogłam. :placz:
W moim wątku pisuje pibon, ona też straciła kota w podobny sposób, jak Ty i też ztrasznie to przezyła. Wypusciła, bo uwielbiał wychodzić, nigdy nic się nie działo, droga mało uczęszczana, a jednak... Tak pibon pisała o Freddym:
Ostatnio pojechalam rowerem do lasu. Plakalam na glos, ledwo widzac co przede mna. Nagle - niespiesznym krokiem przeciela mi droge norniczka. Taka sama, jak mi pare tygodni wczesniej Fredzio przyniosl do domu i polozyl pod nogi w prezencie. A ja potem mialam problem, zeby ja zlapac. Ale udalo sie i wypuscilam.
Fredzio byl wyjatkowy. Mial nietuzinkowy charakter i niczego sie nie bal. Podziwialam go za ta odwage i mocny charakter, troche sie tez balam. I mowilam zawsze do niego (tylko do niego) - mamusia ci zaraz... Tak jak z Mia i Bobim - tak i z nim mialam poczucie, ze mam prawdziwy skarb, cos jak ogromna wygrana w totolotka tylko lepiej, takie tylko moje zrodlo spokoju, radosci i szczescia. Wiele rzeczy robilam z mysla o nim. Kilka tygodni wczesniej rozmyslalam gdy spal przy mnie, ze mamy przed soba tyle czasu, bo jest najmlodszy...

Pomagamy kotom, jak umiemy. Dobrze, że Twój Felek miał dom, ze miał Twoją miłość. Wiele kotów odchodzi, nigdy jej nie zaznawszy, albo odchodzi po utracie domu, na przykład po śmierci opiekuna. Mieliście trudną sytuację, koty się nie polubiły i pewnie byłoby trudno ułozyć stosunki między nimi, gdyby Felek nie mógł wychodzić. Ale oczywiście masz rację - kot wychodzący nigdy nie jest bezpieczny. Badania wykazują, że srednia długość życia kotów wychodzących jest znacznie niższa niż tych, które pozostają w domu.
Felku, biegaj tam za Tęczowym Mostem, kiedyś wszyscy się tam spotkamy, a nasze koty będą na nas czekać...
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69965
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 20, 2025 23:03 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Ja też bardzo Ci współczuję. Chciałaś jak najlepiej,myślałaś że tak będzie dobrze. Bardzo pomogłaś Felkowi, i tak jak pisze jolabuk5 - dzięki Tobie poznał co to miłość i troska. Był szczęśliwy.

Silverblue

 
Posty: 5939
Od: Sob lut 10, 2024 18:51
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt mar 21, 2025 9:25 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Dziękuję wam czytam i nadal płaczę kuźwa czemu byłam taka naiwna, że wierzyłam że nie grozi mu samochód. Przyszło niewinne stworzonko szczęście moje i je straciłam tak szybko nawet do wiosny nie było nam być. Po stracie dopiero zaczęłam czytać szukać i trafiłam na waszą grupę. Nawet trafiłam na książkę za tęczowym mostkiem kupiłam przeczytałam od razu bo szukałam przyczyny dlaczego coś tak mnie ukarało codziennie rano chodzę się z nim widać i wieczorem żegnam bo pochowałam go w swoim ogrodzie bo wiecie co tego dnia aż mnie ciągło tam i poszłam i znalazłam go nie mogłam w to uwierzyć ale zabrzmi to dziwnie ale on jakby chciał abym go znalazła nie wiem nie umiem tego opisać miał coś w oczkach magicznego zawładnął mną totalnie niemoge sobie tego wybaczyć i wiecie co nie wiem czy to zbieg okoliczności i zganiam na to po przeczytaniu książki ale ja znajduje te piórka jak ktoś wie i się spotkał z tym to wie o czym pisze i ja mimo że jestem osobą wierzącą wieże że zwierzęta mają duszę a on był aniołem zesłanym dla mnie a ja go zawiodłam na maksa niezadbalam o niego jak powinnam na początku to aż byłam nieprzyjemna dla Feli mówiłam do niej masz czego chciałaś już go nie ma zadowolona jesteś to aż mąż mówił co ją obwiniasz że jest taka ale jest grzeczna i kochana a ona jak rozmyślałam wtedy i płakałam po Felku jak nigdy zaczęła do mnie przychodzić i zaczęła jeść w końcu mokrą karmę a jak koleżanka kupiła mi maskotkę kota identyczny czarny z żółtymi oczkami i weszłam z nią do domu to ona zaczęła uciekać boi się jej oj dziwna ta moja kotka wżyciu nie wiedziałam że koty takie są myślałam że normalnie się akceptują . Juz na początku jak była znani to mówiłam cały czas Felkowi wiatr w oczy kole przez te zachowanie Feli ale mówię dobra stopniowo stopniowo i przywyknie i ona a tu masz nigdy o Felusiu nie zapomnę nigdy straciłam syna na zawsze a najgorsze są poczucie winy bo mogłam się nim cieszyć zginął przez moją głupotę wypuszczanie na dwór i mam za swoje a taka byłam pewna zna teren jeszcze Weteryniarz mnie w tym utwierdził mąż mój więc jak głupia im uwierzyłam już nigdy nie będę się kierować nikim będę robić tak jak ja uważam a mąż jak mnie widzi teraz w takim stanie a powiem wam że on też przeżywa bardzo i to facet też ma wyrzuty sumienia i płakał po nim (chociaż nas to nie usprawiedliwia teraz płaczemy mamy za swoje )I my tacy zadowoleni że uratwalismy mu życie że co miesiąc jeździliśmy co dziennie do weta to zastrzyki to zakrapalnie nawet lekarz powiedział że nie poradził by sobie sam że za bardzo ten stan zapalny sie zrobił że uratowaliśmy mu życie że już nie chodzi zmarznięty chory i głodny i co na chwilę ile on się tym zdrowym i niegłodnym życiem nacieszył pół roku maskara jakie to wszystko jest niesprawiedliwe a na końcu domu sąsiadka ma Harnasia kota nie dba o niego nieraz mówi że dwa miesiące go niema i żyje samopas (to dobrze i życzę kotu jak najlepiej) i nic mu się złego nie przytrafiło a nawet się tym ona kotem nie przejmuje a Ja myślę że może ja nie powinnam kochać zwierząt bo przyciągam jakieś złe fatum ….. chyba za dużo się rozpisałam

AdelaF

 
Posty: 10
Od: Śro mar 19, 2025 16:30

Post » Pt mar 21, 2025 15:32 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Wcale nie, to dobrze ze to wszystko wyrzucasz z siebie, to też pomaga myśli jakoś pozbierać i poukładać. Na pewno będzie to bardzo bolało i długo, ale nie obwiniaj się, bo to nie pomoże nikomu.
Niestety niektóre "lekcje" jakie daje nam życie są bardzo bolesne, ale najważniejsze to wyciągnąć wnioski. Ważne żebyś nie odrzucała teraz Feli, ona też Cie kocha i potrzebuje, wyczuwa Twój ogromny smutek na pewno. Strasznie boli utrata tych co odeszli, ale trzeba być dla tych którzy zostali.
I nie myśl że zawiodłaś i nie zadbałaś, bo to nieprawda. Po prostu nie wiedziałaś.

Silverblue

 
Posty: 5939
Od: Sob lut 10, 2024 18:51
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt mar 21, 2025 19:39 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Tak, pisz, to pomaga. Wy pomogliście Felkoqi, gdyby nie Wasza opieka, umarłby już dawno, pewnie odchodziłby długo w cierpieniu. Dzięki Wam przeżył - i miał w swoim życiu pół roku szczęścia, sytości, ciepła - i miłości. Dla kota pół roku to jak kilka lat ludzkich.
Fela też Cię po swojemu kocha. Skoro tak zareagowała na figurkę, to znaczy, że jej strach był potężny. Nie jest winna, że go czuła, nie odrzucaj jej.
Tak, jak napisała Silverblue - doświadczenia bywają bardzo bolesne. Feluś na zawsze pozostanie w Waszym sercu.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69965
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie mar 23, 2025 18:40 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Jolu, dziekuje Ci bardzo za ten post o moim najukochanszym Fredziu.
AdelaF, bardzo Ci wspolczuje, wiem co czujesz, moge sie podpisac pod prawie kazdym Twoim zdaniem. Niedlugo minie 2 lata jak moj Fredzio umarl a ja wciaz nie moge dojsc do siebie. Bardzo wspolczuje ludziom, ktorzy doswiadczyli bolesnych strat w zyciu, bo mozna sie potem starac ale trauma zostanie.
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5016
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Pon mar 24, 2025 9:07 Re: Jak poradzić sobie ze śmiercią kota? Poczucie winy, tęsk

Wiem przez co pibon przechodziłaś i przechodzisz wczoraj cały czas szukałam twoich wpisów jak Jola opisała mi że miałaś podobną sytuację myślałam że znajdę coś jakiś wpis jak sobie poradziłaś teraz widzę ale widzę że nadal cierpisz. Ja cały czas nie mogę się otrząsnąć szukam przyczyny dlaeczego nas coś tak ukarało ze żył sobie jako bezdomność i żył prawie 6lat a jak nas spotkał i miał dla kogo żyć to nam to zabrano nieraz myślę że może jak by nas nie miał to by nadal gdzieś sobie żył …że mogłam tylko pomóc mu wyzdrowieć i wypiąć na wolność już sama nie wiem wogóle od marca to stale się coś u nas dzieje jak nie męża choroba bo choruje przewlekle i nie może się dźwignąć to syna zaszczepili nie potrzebnie bo pani się pomyliła i doszczepila go trzecią dawkę i Feluś zginął i nadal go wypatruje minio wszystko że go pochowałam zaraz syn ma maturę zamiast go wspierać to jest mi ciężko nawet zakupy jak mam zrobić lub jechać do pracy ach dużo by pisać a najgorsze że wszystko mi go przypomina chodzę płacze pokryjemy że męża jeszcze bardziej nie dobijać ale on i tak widzi … co się dzieje ale nie mogę sobie poradzić kiedyś jako młoda dziewczyna paliłam papierosy i znowu zaczęłam tylko elektryki bo mam tyle złości w sobie żalu co my Nalepszego zrobiliśmy kurna zapislam sie na tatuaż mówię zrobie sobie mojego anioła na nadgarstku bo to był mój aniołek którego zawiodłam i puszczałam samos mam za swoje i będę z tą porażką żyła do końca życia

AdelaF

 
Posty: 10
Od: Śro mar 19, 2025 16:30

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości