Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Alienor pisze:Mam kotkę, którą załatwiam ręcznie od kilku lat (Fiona, początek historii tu: https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=151387&hilit=Fiona). Druga miała nie chodzić, nie sikać i nie kupkać już nigdy - jak zszedł obrzęk najpierw zaczęła chodzić, potem - dzięki lekom - zaczęła sama się załatwiać (najpierw kupa, potem siku). Da się - tylko trzeba chcieć.
klakier12 pisze:Alienor pisze:Mam kotkę, którą załatwiam ręcznie od kilku lat (Fiona, początek historii tu: https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=151387&hilit=Fiona). Druga miała nie chodzić, nie sikać i nie kupkać już nigdy - jak zszedł obrzęk najpierw zaczęła chodzić, potem - dzięki lekom - zaczęła sama się załatwiać (najpierw kupa, potem siku). Da się - tylko trzeba chcieć.
Podpowiedzcie jak dbać o higienę takiego kota , który siusia pod siebie?
pibon pisze:Wiesz, ja nie neurolog/lekarz ale wydaje mi sie, ze 19 dni (bo chyba tyle minelo od urazu kregoslupa) to jednak nie jest jakis dlugi czas. A co musisz robic (oprocz wizyt u neurologa oczywiscie) przy nim ze juz nie masz sil? Czy on wymaga ciagle jakichs czynnosci?
Blue pisze:Napisz na czym dokładnie obecnie stoicie bo nie do końca rozumiem.
Kot oddaje bezwiednie mocz? Stale? czy tylko przy przepełnieniu pęcherza?
Co z kałem?
On chodzi do kuwety, próbuje się załatwić, czyli parcie czuje i je kontroluje (nie dopada go w przypadkowych miejscach tylko idzie do kuwety) - ale chodzi o mocz czy kał?
W jaki sposób pomagacie mu wydalać?
Ma opróżniany pęcherz? On się napełnia czy cały czas cieknie?
U niektórych kotów neurologicznych delikatny masaż odbytu (palcem w rękawiczce, nasmarowanym oliwką) stymuluje odruch wydalania. Można w kocie wyrobić taki automatyzm.
Napisz po prostu coś więcej jak to wygląda i jakie są zalecenia.
Wiem że to trudna sytuacja ale załamywanie się nic nie da!
Kot chodzi, jest sprawny, doszło do rozwoju zespołu końskiego ogona zapewne - ale to świeża sprawa i wcale nie wygląda beznadziejnie.
Kot dostał leki. Powinien być jeszcze odpowiednio zaopiekowany i stymulowany - a ma zapewne szanse powrócić do zdrowia.
Wiele kotów po urazach rdzenia ma dodatkowo porażone zady. Wtedy jest o wiele trudniej.
Twój chodzi, sam chodzi do kuwety.
To naprawdę nie jest sytuacja beznadziejna
klakier12 pisze:Nie mam sił , bo martwie się. Beczę codziennie patrząc na niego jak idzie do kuwety, grzebie, nasiaduje i denerwuje się że nic nie może zrobić a ja nie mogę pomóc jemu. Żyje nadzieją , że wszystko wróci do normy. Po pracy cały dzień jest w okół kota, sprzątanie, mycie, podawanie leków, co drugi dzień wizyta u weta. Córkę nawet zaniedbuję. Musi czekać na wypłatę żebym jej kupiła buty) bo cała kasa poszła na Klakierka. Na to wszystko nie mam sił.
Użytkownicy przeglądający ten dział: RagIri i 92 gości