Strona 2 z 3

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Śro wrz 19, 2018 19:40
przez Chikita
Odniosę się do tych pobudek o 5:00. Koty to zwierzęta nocne i uaktywniają się w tych najlepszych porach czyli wtedy kiedy chce się odpocząć bądź przespać noc. Moją czasem weźmie między 2-3 godziną w nocy na swoje łazienkowe operetki.

Ja nie jestem za zamykaniem kota gdziekolwiek dla świętego spokoju. Tylko wspólna praca może przynieść tak naprawdę efekty. Koty jak psy można uczyć, szkolić i tym samym- rozwijać. Możesz się bawić z kotem na odległość- np rzucać mu smaki po pokoju albo kupić matę węchową aby w niej grzebał.

Kiedy moja była słodkim małym puszkiem na każde jej ugryzienie, pacnięcie reagowałam tak samo. Szczypałam, podgryzałam, wrzeszczałam i pacałam aby zrozumiała, że są granice. Na jej ataki na psa machnęłam akurat ręką, bo pies sobie świetnie z nią radził. Mniej subtelnie, czasem przerażająco.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Śro wrz 19, 2018 21:52
przez Nadis
Ja to dziewczyny wiem o tej kastracji - ale rodzice, którzy z kotem zostają, są przewrażliwieni nie bez powodu. Nasz poprzedni kot, Simbuś, fatalnie zniósł kastrację, wdało mu się zakażenie, dwa dni nie wstawał z legowiska i zdarzyło mu się nawet zsiusiać pod siebie, pierwszy i ostatni raz, skończyło się na kolejnych wizytach u weterynarza. A też był wykastrowany jako dość młody kot, może miał 7-8 miesięcy. Wiem, że to wyjątek a nie reguła, ale skoro rodzice nie chcą zostawać z kotem tuż po zabiegu, to nie mogę im tego narzucić :) Zwłaszcza że naprawdę mogę na nich liczyć i super się kotem zajmują. Choć oczywiście to za ich obecności kot tak gonił swój ogon na szafie, że spadł i 15 minut chodził z podkuloną łapą, a moi rodzice wydzwaniali po wszystkich okolicznych klinikach, czy jakaś jest czynna w niedzielę... Po czym kot zaczął chodzić z podkuloną drugą łapą, a za wędką już pomknął na obu bardzo sprawnie ;d

Faktycznie dziś kota ugryzłam w rewanżu na jego dość mocne ugryzienie - bardzo się zdziwił, także nawet nie uciekł, tylko został na kolanach i zasnął - i długo długo już jest miły. Tzn. wiadomo, ma dużo energii, więc sobie galopuje po mieszkaniu, miauczy i skacze, ale mnie nie atakuje, a o to mi wyłącznie chodziło, bo mi zdrowy zadowolony kot bynajmniej nie przeszkadza. Ale wczoraj było naprawdę apogeum złości u niego, także czułam się trochę bezradna i smutna ;)

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Śro wrz 19, 2018 21:56
przez MegGrey
Chikita, absolutnie nie jestem za zamykaniem kota dla świętego spokoju ;)
Owszem, mój Hades okazyjnie (bo to środek stosowany rzadko i doraźnie) lądował na kilkanaście minut w łazience i nadal mu się to zdarza. Absolutnie nie dla mojego czy kotki świętego spokoju, a ze względu na jego "nakręcanie się". Niestety do tej pory nie rozumie czasem gdzie leży granica, więc gdy kota przestaje być chętna do zabaw nie działa na niego nic innego niż izolacja na wyciszenie kilkunastominutowa. Piszczenie, krzyki, mocne gryzienie przez kotkę, bicie łapami, ucieczki, moje wkraczanie - nic. Odchodzi dosłownie na moment żeby znów przypuścić atak, nie istnieje dla niego "zabawa stop" kiedy jest zbyt pobudzony przez wcześniejszą gonitwę albo zapasy. Wtedy właśnie ląduje w łazience, którą zaczyna roznosić i kiedy przestaje wariować, uspokoi się, od razu otwieram drzwi, albo wychodzi z podniesionym ogonem i kładzie na środku pokoju, albo wchodzi na moje kolana, albo zostaje w łazience, bo postanowił zdrzemnąć się już w zlewie. Kot absolutnie nie jest zamykany tam za karę, a to wyjście radził nam behawiorysta i skutecznie skrajnie pobudzonego kota wycisza.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Czw wrz 20, 2018 15:44
przez Chikita
Nie mam zaufania do behawiorystów, może przez to, że dwa razy się konkretnie sparzyłam. Jeden skwitował ten typ tak ma, a drugi z kolei próbował mi wmówić, że męczę swoje zwierzę i nic moimi próbami nie osiągnę. Pomylił się, bo osiągnęłam bardzo dużo.
Zamknięcie mojej w łazience skończyłoby się zdemolowaniem łazienki :mrgreen:

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Czw wrz 20, 2018 15:52
przez Muireade
Nadis, na kastracje lepiej idz do innego weta, niz ten co operowal Simbusia. Takie powiklania moga swiadczyc o tym, ze zabieg zostal niewlasciwie przeprowadzony - nie wiem tego oczywiscie na 100%, tylko domniemuje, ale wole poradzic, abys wybrala jakiegos sprawdzonego weterynarza dla dobra zwierzaka.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Czw wrz 20, 2018 16:26
przez Nadis
Simba był kastrowany... 20 lat temu :) Także tamten weterynarz już raczej nie pracuje (o ile żyje, wydawał mi się wtedy strasznie stary jako małej dziewczynce). Pysia biorę do weta poleconego mi przez stowarzyszenie z mojego miasta, gdzie kastrują wszystkie koty i na ponad 100 operowanych kotów nie mieli ani jednych powikłań. Zrobiłam research :) I rozmowa z wetem przez telefon była bardzo sensowna, konkretna, także Pysio będzie miał też badania krwi przed narkozą itd. Planuję go też od razu zachipować, na wypadek, gdyby jakimś cudem mi uciekł.
Dzisiaj Pysiek znów się we mnie wgryzał, ewidentnie zbyt pobudzony zabawą. Dałam go na chwilę (2 minuty?) do łazienki, myślałam, że się uspokoił, wyszedł i wgryzł się z powrotem :P Także odsiedział pełne 10 minut i wyszedł słodki mały kotek, łaszący się i w ogóle, co złego to nie on.
Strasznie go emocjonują fachowcy na balkonie, dzisiaj robili parapet, kot cały czas skakał na szybę, a go nie prowokowali obiektywnie, po prostu pracowali, choć no wiadomo, śmieszyła ich ta ,,pantera". Podsłuchałam ich rozmowę, że na tym parterze to taki śmieszny mały kotek mieszka i ma własne łóżeczko :D (z Ikei dla lalek, kot je kocha i głównie w nim śpi). Jak poszli to od razu się uspokoił. Jak zaciągam rolety to też skacze, więc to nic nie daje. Ale remont ma się już chyba ku końcowi, po prawie pół roku :P

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Czw wrz 20, 2018 16:34
przez Wawe
Możesz jeszcze spróbować dmuchnąć mu w nos. Koty tego nie lubią.
Moja Lilka nie jest aż tak "ostra" jak twój kawaler, ale też potrafi pacnąć mnie łapą z pazurkiem, wgryźć się w rękę czy ją "rozszarpywać". Piszczę wtedy cieniutko: "Auaua, boli!" albo dmucham jej w nos.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Czw wrz 20, 2018 19:24
przez Muireade
Nadis pisze:Simba był kastrowany... 20 lat temu :) Także tamten weterynarz już raczej nie pracuje (o ile żyje, wydawał mi się wtedy strasznie stary jako małej dziewczynce). Pysia biorę do weta poleconego mi przez stowarzyszenie z mojego miasta, gdzie kastrują wszystkie koty i na ponad 100 operowanych kotów nie mieli ani jednych powikłań. Zrobiłam research :) I rozmowa z wetem przez telefon była bardzo sensowna, konkretna, także Pysio będzie miał też badania krwi przed narkozą itd. Planuję go też od razu zachipować, na wypadek, gdyby jakimś cudem mi uciekł.

No to cacy :ok:.

I 20 lat temu poziom lecznictwa weterynaryjnego w Polsce byl... eee... nieco inny, niz obecnie.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Czw wrz 20, 2018 19:44
przez Nadis
Obrazek
Tak, ten śpiący aniołek to ten sam kocur o którym piszę :D
Nie napiszę, że Was pozdrawia, bo pewnie nie jest zachwycony metodami wychowawczymi jakie mi przekazałyście ^^
Z tym dmuchaniem w nos próbowałam, bo tak strofowaliśmy Simbę, na niego to działało, Pysiek ma wyrąbane.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Czw wrz 20, 2018 21:43
przez Muireade
Ładny - wyglada zupelnie jak Rudy mojej mamy (tylko Rudy jest starszy i grubszy :P).

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Sob paź 20, 2018 23:50
przez Nadis
Ech. Pysio w środę został wykastrowany, po zabiegu istotnie błyskawicznie doszedł do siebie... Ale zachowuje się absolutnie tak samo jak przed. Dalej się drze, poluje na własne odbicie w szybie, a najgorsze jest to, że się wgryza w ręce przy byle okazji. Na przykład przyjdzie na kolana, 5 minut się tuli, ociera, mruczy, po czym nagle naprawdę boleśnie wgryza mi się w rękę. Moją mamę tylko łapie zębami, mnie drapie i gryzie czasem do krwi. Jak długo to obserwować? Mniej więcej po jakim czasie Wasze koty po kastracji się uspokoiły? Mój poprzedni kot ochłonął mniej więcej 3-4 dni po kastracji, ale też on był już dojrzały płciowo gdy go kastrowano, Pysio miał normalny zapach moczu, nie taki ostry. Przyznaję że jestem zmęczona tym gryzieniem. On to ewidentnie bierze za zabawę, natomiast jak mu oddam czy piszczę, to go tylko nakręca. Był przed kastracją gruntownie przebadany, w tym miał badania krwi, wszystko jest ok. Szaleje, skacze, galopuje. Ja owszem, od początku października więcej przebywam poza domem bo zaczęłam pracę, ale jemu palma odbija również gdy jestem w domu cały czas. Już łapie się na tym, że się napawam, gdy jestem u kotów którymi się tymczasowo opiekuję, że są takie kochane i grzeczne i mogę je głaskać, nosić i przytulać i żaden mnie nie ugryzie ani nie podrapie. Nie przypisuję Pysiowi złośliwości, bo wiem, że dla niego to pewnie zabawa, ale mnie to zupełnie nie bawi. Wczoraj drapnal mnie po powiece, zupełnie niczym niesprowokowany, ,, polował".

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Nie paź 21, 2018 7:52
przez ASK@
A dlaczego oczekujesz dobę od zabiegu zmiany? Jeśli jakakolwiek nadejdzie to nie od ręki. Hormony w kocie buzują jeszcze wiele tygodni. Miesiąc najmniej. A bywa i dłużej. Nie można porównywać kota do kota i oczekiwać takiego samego zachowania. Każdy, jak człowiek, jest niepowtarzalny. Musisz dać mu czas. Ale brać pod uwagę i inny wariant. Niestety, bywa i tak ,że koty nie zmieniają się bo mają taki charakter. Lub zmieniają ale z wiekiem a nie z powodu kastracji.
Pogadaj z behawiorystą jak dać sobie radę z gryzieniem kota. To często nie tylko wina kota ale błędnego wychowania przez człowieka. Wymaga pracy.

Piszesz,że kot gruntownie przebadany i jest ok. Proszę wklej wyniki. Tutaj nie jedna forumowiczka lepiej czyta wyniki niż wet. Nie masz co do stracenia.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Nie paź 21, 2018 14:11
przez Bestol
Ja nie zauważyłam, aby u mojego kota po kastracji zmienił się temperament.

Moje kotto też mnie drapnie czasami. W moim przypadku rację ma ASK@. To moja wina, bo sama, jak mój kot był malutki, bawiłam się z nim w atakowanie moich rąk i sama go do takiej zabawy zachęcałam. I jak był rzeczywiście malutki było to zabawne, ale teraz potrafi zaboleć, jak nagle niezapowiedzianie skoczy mi na palce. Czasami sami jesteśmy winni temu, że udziaba nas nasz własny kociak przez to, że nauczyliśmy go niewłaściwych zachowań. Ale jak rozumiem Nadis, w przypadku Twojego kotka mowa o zupełnie innym problemie.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Nie paź 21, 2018 20:45
przez Nadis
Nigdy się z nim nie bawiłam w polowanie na ręce, wiedziałam czym to może skutkować, zawsze miałam w ręce zabawkę albo np. kawałek papieru ,:( i nie, nie chodzi o drapniecie czy ugryzienie, gdy np. zabieram kota z ,,fajnego" jego zdaniem miejsca czy gdy przekroczę limit głaskania. Cos takiego jest dla mnie normalne, to nie mój pierwszy kot i wiem, że trochę podrapana być muszę ;) Pysiek przychodzi na kolana, mruczy, barankuje, po czym zupełnie niesprowokowany wgryza się do krwi. Albo - siedzę na fotelu i piję kawę, a ten podbiega od tyłu i gryzie mnie w łokieć. Ogladam telewizję a ten skacze mi do twarzy i strąca okulary. Szał mija mu gdy tylko przekroczę próg kuchni, jakby magicznie... Kot jest wybawiany codziennie aż do padnięcia, także to nie tak, że jest ignorowany - ignoruję wyłącznie jego złe zachowania. Mam wrażenie jakby od jakiegoś czasu zrobił się bardziej pobudliwy - wcześniej nie bał się np. pralki czy suszarki do włosów, teraz boi się bardzo. I nie minęła doba od zabiegu, tylko mija piąta - mój niepokój wynika właśnie z tego, że zarówno mój poprzedni kot, jak i koty znajomych, po upływie takiego czasu wyraźnie się uspokajały. Nic mu nie dolega, je, defekuje, bawi się i szaleje - nie widzę potrzeby wstawiania tutaj wyników, które szczegółowo omówiła mi lekarka + z racji własnego wykształcenia też umiem je w miarę zinterpretować. Dzisiaj był u mnie brat z dziewczyną, kot był nienaganny, został wybawiony, jak goście wyszli i usiadłam na chwilę natychmiast się zaczaił na moją rękę i mnie użarł. Chodzi mi wyłącznie o to, jak długo u kotów obniża się przeciętnie poziom hormonów płciowych i czy np. za feliweyem albo behawiorysta mam się rozglądać powoli już, czy np. za dwa tygodnie albo miesiąc. Mówiąc wprost, obecnie nie czerpię przyjemności z obcowania z tym zwierzakiem, podobne wrażenie ma moja mama, która do wczoraj była pierwszym adwokatem Pyśka i uważała że przesadzam. Została z nim sama na dwie godziny i przyznała, że faktycznie jest problem.

Re: Zmienne nastroje u 5 miesięcznego kocura

PostNapisane: Pon paź 22, 2018 10:05
przez MegGrey
Mój kocur miał taki okres "buntu nastolatka" mniej więcej od 7 do 10 miesiąca życia. Tylko u niego były to udawane "ataki", czaił się gdzieś na mnie i napadał znienacka, ale przenigdy nie nie ugryzł czy udrapał naprawdę. Ignorowałam te zachowania przez ten czas i wyrósł. Kastrowany był w wieku 7 miesięcy właśnie, te zachowania wtedy już się pojawiały.
Nie powiem Ci jednak żebyś ignorowała to i czekała na poprawę, bo sama wiesz jak poważne jest to zachowanie. Jeśli czujesz, że przegina to skontaktuj się z behawiorystą.