Dzięki Wojtku. Komputer już posłuszny.
Błysnęła wczoraj nadzieja na domek dla szylkretki. Przyjaciółka mojej córki (do której również wysłałam CV kotki

)wysłała jej SMS z pytaniem czy będę mogła ewentualnie przechować koteczkę w czasie jej wyjazdów na urlop.
I tu problem. Po przejęciu kotki od sąsiadki umieściłam ją w suszarni (piwnica). W wielkiej klacie gdzie mieści się wszystko- mały transporterek, posłanie, kuweta, miski i jeszcze jest miejsce. No ale nastrój tam jednak piwniczny(jest okienko), kotka jest towarzyska. Więc przedwczoraj wzięłam ją razem z klatką do domu . Nie mam pomieszczenia żeby ją odizolować więc postawiłam w kuchniojadalni . Moje koty doznały wstrząsu, syczenie, fukanie. Kotka zaczęła domagać się wypuszczenia z karceru (głośny płacz), po wypuszczeniu rozpętało się piekło. Przyzwoicie zachował się tylko Nieśmiałek, witał ją nosem, jadł z nią z jednego talerza.
Najgorsze jednak to, że moje koty są wychodzące i...Krzyś odmówił powrotu do domu-to superwrażliwy kot. Musiałam wczoraj już o świcie odstawić biedulę do suszarni. Krzyś wrócił bardzo smutny(wszedł z wyrazem twarzy:"czy jest tu dla mnie jeszcze miejsce?") i długo musiałam go dopieszczać.
Więc sprawować opieki urlopowej nad kotką nie będę mogła. Ale są przecież inne możliwości rozwiązania problemu, które zaraz przedstawię przyjaciółce córki. To byłby jej pierwszy kot, ona i jej TŻ są super, warunki komfortowe, tyle, że b. aktywni zawodowo.