ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 02, 2015 23:06 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Mruczkowska, to tobie przeszkadzają koty, tak? Ale niech ktoś inny coś z tym zrobi, bo jaśnie królowa matka na urlopie macierzyńskim nie kiwnie palcem? To się nazywa postawa roszczeniowa - najpierw ogłaszasz, że masz problem, a potem, gdy dziewczyny podsuwają ci rozwiązanie, ogłaszasz z wielkim fochem, że wolisz się zajmować czym innym. To czego właściwie oczekujesz, pisząc na tym forum? Że ktoś przyjedzie i załatwi sprawę za ciebie?

Wyobraź sobie, że wolontariusze w fundacjach to nie są wyłącznie stereotypowe stare panny, które nie mają nic lepszego do roboty, niż przyjeżdżać na strych Mruczkowskiej, bo ta raczyła napisać na forum roszczeniowego posta. Siedząc w domu i mając nieograniczony dostęp do strychu masz większe możliwości niż ktokolwiek inny. I większy w tym interes.

Ze szczurami są dwie możliwości: albo pochodzą z twojego strychu i pozbywając się kotów będziesz miała ich plagę (w końcu wlezą i do domu, i co wtedy?) albo kotka przynosi je z zewnątrz. W tym drugim przypadku nie będzie potrzebowała tego robić, jeśli będziesz ją dokarmiać. Karma dla jednego kota nie kosztuje fortuny, zapewniam cię.

Można zrozumieć, że temat klatek-łapek, sterylek itp. jest dla ciebie nowy i potrzebujesz pewnego wsparcia. Wtedy możesz UPRZEJMIE POPROSIĆ, aby ktoś pomógł ci ocalić twoje pranie. Ale wypadałoby wykazać odrobinę własnej inicjatywy: poszukać łódzkiej fundacji, która zajmuje się sterylizacją bezdomnych kotów, nawiązać współpracę, wysłuchać wyjaśnień wolontariuszy, na czym polega pomoc/współpraca przy wyłapywaniu kotów, wpuścić wolontariuszy na strych, powiadomić, gdy w klatkę coś się złapie, zastanowić się, co dalej z kotką po sterylce i odchowaniu maluchów.

Fochowatymi odzywkami w rodzaju

Czyli co z praniem mam się przenieść do domu i czekać aż z resztek truchła zwierzęcego wysypią się robale i odwiedzą mnie piętro niżej byle kotów nie stresować? Czy może dzielić z nimi przestrzeń i pozwalać niszczyć swoje rzeczy?


nic tutaj nie zdziałasz. To się nazywa w języku fachowym argumentum ad absurdum i normalni ludzie nie dają się na to nabrać.

Wasylisa

 
Posty: 990
Od: Sob lis 02, 2013 14:43

Post » Pt paź 02, 2015 23:14 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ewa ma rację. Wasylisa ma rację do kwadratu! Hej, z pewnością macie w Łodzi sprawne "łapaczki", którym mruczkowska mogłaby udostępnić strych na akcję, kiedy kocięta będą nieco większe. Kotkę-matkę złapać, zbadać, odrobaczyć, ewentualnie przeleczyć, zaszczepić a potem "wypatroszyć", żeby więcej kociąt nie było, kociaczki - to samo a potem całe towarzystwo wypuścić (jeżeli się w lecznicy nie zdążą oswoić). Ale Ty, mruczkowska, pomyśl jeszcze tak: masz maleństwo... I eksmitujesz inną matkę??? Przed zimą??? Tylko dlatego, że nie jest człowiekiem???? Ona też dba o swoje dzieci najlepiej, jak potrafi! Wieszaj wyżej mokre łachy i TY bądź człowiekiem!

kot ze wsi

 
Posty: 34
Od: Czw lip 10, 2014 23:41

Post » Pt paź 02, 2015 23:21 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Mimo wielkiej miłości do kotów uważam.....


DOPRAWDY ?!
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1604
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Sob paź 03, 2015 5:13 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Nie zwracaj uwagi na te wszystki docinki. Tu już tak jest. Nie masz obowiązku trzymania kotow wolnozyjacyc dzikich, we własnym domu i pozwalc im na wszystko. Ale tez nie masz prawa ich krzywdzić. Masz obowiązek im pomagać takie jest prawo. Jeśli masz strych zakładam, ze to domek, ze masz jakiś swój teren, kawalek ogrodu. Albo może poza terenem cos, gdzie można postawić jakas budke ocieploną, jeśli nie wytrzymasz do tej wiosny. Najlepiej jednak by było, żeby do wiosny jednak zostały, a potem może same sobie pojda, albo budka.
Skontaktuj się tez z jakas organizacja. Niech Ci pomoga, zlapac, wystrylizowac, odrobaczyc, zaszczepić koty. Czy powiedza, jak to zrobić u jakiego weta, żeby Ci się nie rozmnozyly. Czesto mają swoich, którzy caly czas z nimi wspolpracuja. I przenieś po sterylce koty do budki. Dziure zalataj jeśli nie chcesz mieć dzikich kotow w domu. Sama je tam zaprosilac nie dbajac o strych - nie latajac dziur.
Ja bym wolala mieć dzikie koty w obejściu, czy blisko domu, niż plage szczurow. Kot nawet dokarmiany będzie lowil choćby dla zabawy, a i sama jego obecność je wypłoszy. Do domu nie musisz ich wpuszczać.

A gdybys nie wiedziala jakie masz obawiazki to to przeczytaj. http://kocieadopcje.blox.pl/2011/09/Kot ... prawa.html
Obowiązek pomocy wolno żyjącym kotom wynika z przepisów Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2003 r. Nr 106, poz. 1002 ze zm.) .
Podalm strone z Warszawy, bo nie wiem skad jesteś, ale prawo w całej Polce to samo, najwyżej formy pomocy ciut inne. Zalezne od gminy i pod inny numer telefonu musisz zadzwonić proszac o pomoc. A najlepiej dziecko w wozek i osobisty spacerek do gminy - przyjemne z pożytecznym będziesz miala :D

Powodzenia :)
regułą w przypadku kotów jest to, że nie ma żadnych reguł.. Obrazek

Kamionka

Avatar użytkownika
 
Posty: 332
Od: Pon lut 23, 2015 2:17

Post » Nie paź 04, 2015 9:23 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Strych jest nieogrzewany więc temperatura zbliżona jest do tej na zewnątrz. To strych w starej kamienicy tylko że ja mam wydzieloną swoją część i jest zamykana na klucz.

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 04, 2015 10:07 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Biedne koty, strych nieogrzewany i dziurawy, czyli tyle tylko, ze nie pada i nie wieje.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Nie paź 04, 2015 16:32 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Można na strychu postawić pudełka ze styropianu albo nawet z grubego kartonu z ciepłą wyściółką z polaru i przezimują bez problemu , ja karmię dzikuski od lat zimujące w rozwalających się komórkach na jednym z zapyziałych podwórek .Najważniejsze ze nie wieje i nie pada na głowę.
Mruczkowska wierzę, że masz dobre serce ,karmisz je , lubisz koty (przecież sama masz w domu :D ) i ich nie wyrzucisz, a pranie można wieszać tak żeby nie pozrzucały. Postaw jakąś miskę czy kuwetę, nawet z piaskiem, na odchody .A może znajdziesz czas żeby próbować oswajać maluszki, wtedy dużo łatwiej znaleźć im domki :201494
Najważniejsze żeby matkę wysterylizować jak wykarmi kociaki :ok:

gisha

 
Posty: 6077
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pon paź 05, 2015 9:21 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Zaproponowałam pomoc taką, jakiej możemy udzielić - - klatkę łapkę, sterylkę kotki, szczepienie kociaków i klatkę stacjonarną na ich przetrzymanie przez kilka dni po szczepieniu - nie mamy w tej chwili takich dt, do których moglibyśmy wziąć bez ryzyka nieszczepione kociaki. Pomoc na już - bo nie wiadomo, w jakim wieku są kociaki, na pewno są dzikie, z każdym dniem trudniejsze do oswojenia - a w przepełnionych dt ich nie oswoimy.

Pani w pierwszej rozmowie wydawała się być zainteresowana warunkami - odniosłam wrażenie, że uznała je za realne do spełnienia. Po południu zadzwoniła, że mąż się na koty nie zgadza - co nie bardzo rozumiem, bo skoro mogą byś na strychu „luzem’, mogłyby te dwa-trzy tygodnie pobyć i w klatce na tym samym strychu.

Cóż, może ktoś zaoferuje Pani lepsze warunki…

Nasza propozycja jest aktualna do soboty - właśnie z uwagi na wiek kociaków…
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 05, 2015 10:36 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Kalewala, pani by chciała, żeby ktoś przyjechał i zabrał koty tak, jak kurier odbiera paczkę. Sama palcem nie kiwnie, woli bawić się z dzieckiem. O tekstach "mąż nie pozwala" w wykonaniu dorosłej (?) kobiety z litości nie wypowiem się.

Wasylisa

 
Posty: 990
Od: Sob lis 02, 2013 14:43

Post » Pon paź 05, 2015 10:57 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Wasylisa pisze:Kalewala, pani by chciała, żeby ktoś przyjechał i zabrał koty tak, jak kurier odbiera paczkę. Sama palcem nie kiwnie, woli bawić się z dzieckiem. O tekstach "mąż nie pozwala" w wykonaniu dorosłej (?) kobiety z litości nie wypowiem się.

Mnie dziwi tylko brak logiki - koty tak czy tak są, same sobie raczej nie pójdą - trzeba im w tym pomóc, samo sie nie zrobi... Strych z tego, co mówiła pani, zagracony, jak to strych - jeśli padną z głodu nie znajdzie się nie sprzątną ciałek, smrodek padiny wyłączy strych z użytku całkowicie, i rozniesie się po kamienicy.
Jesli będą karmić - można się wkrótce spodziewć kolejnych miotów.

Nic to, w Łodzi kociarzy sporo, może ktoś ma większe możliwosci pomocy niż my obecnie - i pomoże. Bo kotów szkoda....
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 05, 2015 13:50 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Dzisiaj kotka mama podrapała mnie. Poszłam zanieść jej jedzenie i wodę. Kotka zeszła zjadła a na koniec rzuciła sie do nogi i kilkakrotnie podrapała. Pewnie martwi się o potomstwo. Na temat jaśnie Pani Wasylisy nie wypowiem sie bo szkoda klawiatury. Łatwo oceniac. Szkoda kotów bo nawet nie wiadomo czy są zdrowe i nie potrzeba dla nich pomocy. Nie mogę ich wziac do domu . Mąż sie nie zgadza sie na koty w domu a nie w klatce na strychu. Chyba sie nie dogadalysmy. Teraz obawiam sie ze chcąc je oswajać na tym strychu mama kot mnie zaatakuje znow. Skąd pewność ze nie jest chora?

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 05, 2015 13:52 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ewa.KM a jak wyobraża sobie Pani strych w kamienicy?

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 05, 2015 13:56 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Dzisiaj kotka mama podrapała mnie. Poszłam zanieść jej jedzenie i wodę. Kotka zeszła zjadła a na koniec rzuciła sie do nogi i kilkakrotnie podrapała. Pewnie martwi się o potomstwo. Na temat jaśnie Pani Wasylisy nie wypowiem sie bo szkoda klawiatury. Łatwo oceniac. Szkoda kotów bo nawet nie wiadomo czy są zdrowe i nie potrzeba dla nich pomocy. Nie mogę ich wziac do domu . Mąż sie nie zgadza sie na koty w domu a nie w klatce na strychu. Chyba sie nie dogadalysmy. Teraz obawiam sie ze chcąc je oswajać na tym strychu mama kot mnie zaatakuje znow. Skąd pewność ze nie jest chora?

Na pewno ma wściekliznę :roll:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 05, 2015 14:04 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Dzisiaj kotka mama podrapała mnie. Poszłam zanieść jej jedzenie i wodę. Kotka zeszła zjadła a na koniec rzuciła sie do nogi i kilkakrotnie podrapała. Pewnie martwi się o potomstwo. Na temat jaśnie Pani Wasylisy nie wypowiem sie bo szkoda klawiatury. Łatwo oceniac. Szkoda kotów bo nawet nie wiadomo czy są zdrowe i nie potrzeba dla nich pomocy. Nie mogę ich wziac do domu . Mąż sie nie zgadza sie na koty w domu a nie w klatce na strychu. Chyba sie nie dogadalysmy. Teraz obawiam sie ze chcąc je oswajać na tym strychu mama kot mnie zaatakuje znow. Skąd pewność ze nie jest chora?

przemyć spirytusem czy innym dezynfektorem :) i skorzystać z pomocy i propozycji kalewali, bo potem będzie za późno.
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 05, 2015 14:10 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Dzisiaj kotka mama podrapała mnie. Poszłam zanieść jej jedzenie i wodę. Kotka zeszła zjadła a na koniec rzuciła sie do nogi i kilkakrotnie podrapała. Pewnie martwi się o potomstwo. Na temat jaśnie Pani Wasylisy nie wypowiem sie bo szkoda klawiatury. Łatwo oceniac. Szkoda kotów bo nawet nie wiadomo czy są zdrowe i nie potrzeba dla nich pomocy. Nie mogę ich wziac do domu . Mąż sie nie zgadza sie na koty w domu a nie w klatce na strychu. Chyba sie nie dogadalysmy. Teraz obawiam sie ze chcąc je oswajać na tym strychu mama kot mnie zaatakuje znow. Skąd pewność ze nie jest chora?

To w jaki sposób chcesz się "pozbyć" kotów jeśli nie akceptujesz takiej formy pomocy jaka jest oferowana ?
Masz sama jakiś pomysł? Dasz sobie radę w inny sposób?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55986
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia, Olivka1212, Tommievog i 58 gości