Nowy dzień i nowe wieści.
Maluchy w zasadzie już zapomniały, że ich mama to dzika dzicz, a one człowieka się strrrrasznie boją.
Porzuciły spanie w transporterze teraz zdecydowanie lepiej się śpi w misce na koszu z praniem przykrytej miękkim kocem. Doskonale wiedzą do czego służy kuweta, a także że pluszową myszkę najlepiej "zapędzić" za miskę z wodą by ją potem wydłubywać niekoniecznie misternie rozlewając przy tym wodę na pół pomieszczenia, a także wrzucić chrupki do wody bo tak fajnie rozmakają.
Na powitanie szarańcza niezdarnie spełza z kosza pędząc do michy lecz nie tylko. Podczas człowieczych oblucji łazienkowych trzeba uważać by któregoś nie rozdeptać bo się plątają pod nogami z zadartymi ogonkami, wspinają po nogawkach i zdecydowanie wiedzą już, gdzie są drzwi wyjściowe z łazienki.
Patrząc na wychodzącego człowieka skrzypiąco miaukolą z ogromnym wyrzutem.
I DT dalej potrzebne bardzo pilnie, a czas się kurczy.
