Ada5 pisze:Iwonami - historię poszukiwań Ogryni znam na pamięć, trzyma mnie przy życiu w cięższych momentach i daje motywację do tego, żeby szukać. Dotąd skupiałam się na poszukiwaniach na osiedlu, bo kot nocami podchodził pod moje okno i wiedziałam, że jest blisko. Nie dał się złapać do klatki łapki, a wołanie tylko go przestraszyło. Co noc przetrząsam sąsiedztwo, wszyscy są powiadomieni, bo akcję ulotkową prowadziłam do tej pory na osiedlu. Dlatego dowiedziałam się, że kota widziała sąsiadka w poniedziałek tuż koło bloku. A już straciłam nadzieję, że jest w pobliżu, bo nie widziałam go od czwartku. Wiem, że w tym czasie przez dwa dni dokarmiał go sąsiad w swoim ogródku. Wywiesiłam już ogłoszenia w lecznicach w Otwocku, rozmawiałam z lekarzami - Racuch ma kartę w jednej z nich, do drugiej chodzę z psem. Wiedzą już. Co noc wystawiam jedzenie, co rano miski są puste. Do tego podlewam wszystko walerianą. Nie mam jednak pewności, że to Racuch zjada, bo go nie widziałam. Być może zaczął się przede mną ukrwać, bo ciągle grasowałam z klatką pułapką. Dziś mam zainstalowaną kamerę przemysłową. Jeśli to on przychodzi, będę wiedzieć. Korzystałam już z jasnowidza i tarocistki, ale dostałam bardzo sprzeczne informacje i chyba przestanę. Trzymajcie kciuki, by to on przychodził do misek, które wystawiam.
Tak jak napisałam, znajdziesz Racucha jeśli nie zrezygnujesz z szukania. Również, że nie należy się w 100% przywiązywać do zachowań kota, bo one w nietypowych sytuacjach potrafią zachować się zupełnie jak nie one. Dziwi mnie tylko, że bał się wołania. Nie chodzi mi o, bez urazy, wrzeszczenie tylko o normalne ciche wołanie. Żeby słyszał znany sobie głos.
Sądzę, że raczej przestraszył się klatki. Ja, szukając samotnie, również chodząc na poszukiwania z delfinką, nie zabierałyśmy ze sobą klatki. Najpierw chodziło o zlokalizowanie Ogryni. Gdzie jest.
A jak było z łapaniem pewnie pamiętasz, trwało to od czwartku do soboty.
A co do metod niekonwencjonalnych, to ja też miałam sprzeczne informacje. Jedynie jasnowidz trafił w dziesiątkę, może to był przypadek. Wolę wierzyć, że nie. BO WIARA CZYNI CUDA. I musisz wierzyć, w to, że Racucha odnajdziesz. On musi gdzieś dać się zlokalizować. A potem tylko łapanka.
Trzymam kciuki i jestem pewna, że jeśli nie zabraknie Ci determinacji, Racucha odnajdziesz.
Oby jak najszybciej, wiem co przeżywasz.
Trzymamy z Ogrynią



P.S. A tak na wszelki wypadek. Lep te ogłoszenia dalej od osiedla. Bo on może ma kwaterę gdzieś dalej, a na osiedle przychodzi do stołówki.