redaf pisze:Przepraszam za "siostro", ale...
OKI pisze:...wiremia przy FIV jest trwała, więc kot nie jest nosicielem, tylko ma permanentną wiremię.
Nie ma przy FIV fazy latentnej, kiedy wirus jest nieobecny we krwi, prawda?
Prawie prawda.
Łatwiej by się nam rozmawiało, gdybyś choć raz miała w domu tymczasowym FIVka
Ten wirus jest cały czas w krwi, osoczu, mózgu, przysadce. Jest wszędzie.
Przez całe życie kota.
O ataku wiremii mówi się, kiedy atakuje układ odpornościowy organizmu tak, że kot na przykład przestaje jeść.
Jest przy FIV faza latentna.
Kiedy kot nie je.
Nawet karmiony na siłe.
Jakoś nie zauważyłam, żeby z posiadaczami kotów FIV rozmawiało Ci się łatwiej.
I miło by było, gdybyś nie myliła pojęć.
Bo jak rozumiem, masz na myśli fazę letalną?
Faza latentna to faza uśpiona - występuje m.in. przy FeLV (nie zawsze). Wirus jest nieaktywny i nie ma go we krwi (ani w innych płynach ustrojowych i tkankach), wykrywalny jest tylko prowirus w DNA nosiciela. I to jest nosicielstwo. A nie niskie miano wirusa u kota z FIV.
A FIV nie jest jedyną chorobą, przy której kota trzeba karmić siłą.
Natomiast przy FIV jest szansa, że kot jednak wyjdzie z tego.
W przeciwieństwie do innych chorób.
Wirus FIV atakuje układ odpornościowy przez cały czas, dlatego należy unikać wszystkiego, co może obniżyć i tak niską odporność, np. sterydów.
Jak przy aktywnej białaczce.
Oczywiście, że w sytuacjach podbramkowych może być tak, że podanie sterydu będzie lepsze niż nie podanie, ale leczenie sterydem biegunki u FIVka to, wg mojej wiedzy, poważny błąd. Czyż nie?
Zresztą nie oczekuje odpowiedzi, bo jako osoba nie mająca nigdy kota z FIV mam niewątpliwie zerową wiedzę na ten temat.
I mogę poczekać z jej poszerzeniem do czasu aż mi się trafi jakiś FIVek.