Mamy małe sukcesy

.
Wczorajszy dzik, dziś rano mnie nieźle przeraził,bo oprócz syczenia dołączył plucie jadem i straszonko z rzucaniem się w stronę zbliżającej się mojej twarzy.Pomyślałam,że niezłe jaja będą z oswajaniem i że nieźle się znów władowałam.A tymczasem dzisiejszy wieczór mnie zaskoczył. Mała płakała w klatce,więc najpierw w rękawiczce spróbowałam głasknąć-syknęła ,ale po uspokajającym tonie głosu człowieka przestała syczeć na rzecz skarżącego się miauczenia.By już po chwili było tak




Zdjęcia w jednej pozycji,robione jedną ręką

więc niezbyt różnorodne,ale obrazujące dokładnie stan dzika
A kolejny sukces to wytęskniona i wyczekiwana przeze mnie kupa dziecięcia

po wczorajszym Milbemaxie. Jest! Piękna,z równie pięknymi robalami. Uszy do czyszczenia,jeszcze nie wiem czy brudne,czy zaświerzbione,bo nie chcę rozdrażniać laleczki i grzebać .
I wąsy nad jednym oczkiem upalone od zniczy
Ta druga koteczka też najprawdopodobniej będzie takim miziakiem.POMOCY! DT ODEZWIJ SIĘ!!!