toz-police pisze:Tak mi przyszlo na mysl, a moze karmicielka ukryla kotke w domu, starsze osoby tak maja, ze mysla inaczej, ze my zabieramy i usypiamy.
Coś w tym jest - dzisiaj dzwoniła do mnie, że jednak się rozmyśliła i skoro koteczki nie ma to brata tez mam odwieźć do niej i ona go weźmie do siebie do domu.
Dziewczyny nie mam do niej sił ...

Tłumaczę jej, że w domu ma trzy koty, że mają one kk są zapchlone, że powinna skupić się na nich i wziąć do weterynarza.
A ona mi przez telefon krzyczy,że brat koteczki bez niej umrze z samotności i lepiej żeby był u niej chory niż w domu gdzie będzie bez rodziny..
Po czym tradycyjnie szantaż,że mam zabrać siostrę z wcześniejszego miotu która jest u niej i dołączyć do brata albo brata przywieźć na osiedle...
Tragedia..
Powtarzam sobie,że robię to dla kotów które tam są ale uwierzcie mi mam ochotę całkowicie odciąć się od tej baby...
Braciszek jest cudny.
Grzeczniutki, uwielbia pieszczoty i bardzo zależy mu na uwadze człowieka.
Chce być miziany, miziany i miziany..
Nie wyobrażam sobie żeby miał teraz mieszkać w tej wylęgarni choróbstwa

Testy felv/fiv negatywne, wet miał problem z osłuchaniem Tygryska( dostał takie robocze imię) bo ten mruczał przy badaniu jak oszalały

Niestety siostrzyczki nadal nie ma

Dzwoniłam dzisiaj do Schroniska w Bytomiu nie przyjmowali żadnej kotki burej od środy do siebie

Ciągle o niej myślę... Potwornie się czuję z tym, że nie mogę jej znaleźć, że może nie doczekała swojej szansy na lepsze życie
