witam Justynę.
Tak, agresywny.
Podobno powodem oddania do schroniska była agresja. Nie wierzyłam w to i nadal uważam że tak nie było. Kot pewnie trafił do kolejnego domu, nieodpowiedniego.
No ale faktycznie bywa agresywny, ale nigdy bez powodu.
Kot był przeznaczony, po wyleczeniu, dla mojej Mamy, która opiekowała się takim przerośniętym kotem w typie persa wiele lat, także znajdą. Maciuś był dobrym kotem, zakończył żywot.
Niestety Cicinek, po wyleczeniu, zabrany na działkę, spacerował tam sobie i zaczął atakować mojego ojca. Nie bez powodu. Otóż Cicinek, uroczy biały pers, wybrał się na spacer na sąsiednią działkę. Mój tata, chcąc zapobiec zagubieniu się biednego zwierzątka, pozwolił sobie na próbę wypłoszenia go z klombu sąsiada za pomocą gałązki. Usłyszeliśmy wtedy wyjące MRRRAAAAAAUUUUUUUUUUUUUUUUUU!. Następnie Cicinek chodził za tym biednym emerytem resztę popołudnia i go zapamiętywał. Potem na niego polował. Rodzice odmówili adopcji, czemu się nie dziwię. Odmówili stanowczo gdy zostawiłam go u nich na kilka dni gdy musiałam wyjechać.
Uroczy kotek polował na moją mamę, skacząc z wyciem do twarzy. Biedna kobieta zdążyła osłonić się poduszką. Wtedy nawet zastanawiałam się nad tym czy ten kot nie ma jakiegoś guza mózgu i czy go nie uśpić. Wetka była umówiona na telefon i w razie ataku miała przyjechać. Mój tatko udawał że się go nie boi ale wychodził z domu o świcie i wracał wieczorem.
Z tej przyczyny nie zdecydowałam się na wyadopotowanie go , choć byli chętni, bo kot ładny.
Na pocieszenie dodam że kot okazał się dobrym kotem, choć nieco nerwowym. Nigdy nie atakowała mnie. Lubi być traktowany jak worek ziemniaków, szczególnie przy zabiegach pielęgnacyjnych - mycie zacieków pod oczami i czesanie.Zaprzyjaźnił się już moimi rodzicami i ich nie próbuje mordować, ale gdy wyjeżdżam zostaje u mnie w domu. Sąsiedzi na działkach też już zrozumieli, że uroczego białego kotka się nie głaszcze, chyba że sam przyjdzie. Choć na początku bywało nerwowo, gdy było słychać MRRRAAAAAAAUUUUUUUUU, a następnie AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! i: Aniu, zabierz go!!. Teraz już pełna symbioza. W tym roku pojawili się nowi sąsiedzi, więc będę musiała ich uświadomić.
Cicinek ma zwyczaj spacerowania jesienią i zimą po klatce schodowej, schodzi z 4 piętra na parter, tam tarza się w kurzu i wyje. Sąsiedzi mają podobne doświadczenia jak ci z działek, już wiedzą.
No i charczy. Wie że mnie to denerwuje więc gdy mnie chce obudzić (pije tylko wodę z kapiącą z kranu), to przychodzi i charczy.
