Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 13, 2014 21:05 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotr122 pisze:Po za tym pocieszam się także tym iz dzięki temu, że nie trafił na prawdziwych przyjaciół zwięrząt przeżył swe życie jak KOT a nie jak eunuch.

8O
Piotrze, naprawdę uważasz,ze jądra są najważniejsze w życiu kota? I Twój "szczęśliwy" zmarły kocur był dumny ze swoich jąder? Naprawdę tak uważasz?

rysiowaasia

 
Posty: 2110
Od: Nie sty 30, 2011 17:47

Post » Wto maja 13, 2014 21:43 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

A świstak siedzi i zawija... :twisted:
To chyba wszystko na ten temat.

[*] dla kota
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Wto maja 13, 2014 22:14 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

rysiowaasia pisze:
Piotr122 pisze:Po za tym pocieszam się także tym iz dzięki temu, że nie trafił na prawdziwych przyjaciół zwięrząt przeżył swe życie jak KOT a nie jak eunuch.

8O
Piotrze, naprawdę uważasz,ze jądra są najważniejsze w życiu kota? I Twój "szczęśliwy" zmarły kocur był dumny ze swoich jąder? Naprawdę tak uważasz?


8O pocieszasz sie, ze przyczyniles sie do smierci swojego kota :conf: i ze stracil zycie jako KOT a nie jak eunuch :conf:
To pewnie jestes z gatunku tych, co to uwazaja, ze prawdziwy mezczyzna musi cuchnac potem, whisky i sperma Gratuluje dobrego samopoczucia :ok:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4798
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto maja 13, 2014 22:49 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Ja też uważam, że powinieneś zapytać, jakich konkretnie urazów doznał Twój kot. Prawdę mówiąc, myślę, że nie przeprowadzono specjalistycznych badań. Weterynarze nie mają obowiązku przeprowadzania drogich, specjalistycznych badań, czy wykonywania operacji naprawczych za darmo u bezpańskich kotów. Poszliby z torbami, a to jest przecież biznes, za który NFZ nie płaci. No, a Ciebie przy Twoim kocie nie było...
Tak, czy inaczej współczuję Ci z powodu śmierci Twojego kota. Mój Maurycy umarł wczoraj po długiej chorobie (miał IBD i PNN) i bolesnym leczeniu. Nie zaznał wolności i samotnych spacerów, bo nie chciałam narażać go na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Zwyczajnie się bałam, że pogryzie go pies, przejedzie samochód, zarazi się jakąś chorobą, ktoś okrutny zrobi mu krzywdę itp. Lista moich strachów jest długa w tym względzie. Był kastrowany, jak miał 8 miesięcy. Przeżyliśmy razem 15 szczęśliwych lat. Miał dobre życie. Kochaliśmy go i on nas kochał. Czy coś stracił, ponieważ nie zaznał wolności? Myślę, że nie odczuwał tego boleśnie, bo nie wiedział, co to jest. Jego całym życiem był nasz (jego też) dom i nasza rodzina, której był członkiem. Na równych prawach. Dzieci też nie puszczałam samopas żeby uniknąć wszelkiego ryzyka, póki były małe i nie umiały się ustrzec przed niebezpieczeństwem.
To zależy, co dla Ciebie jest ważniejsze: wolność kota, czy jego bezpieczeństwo. Twój wybór, Twoje konsekwencje. Jak dajesz zwierzęciu zupełną wolność, to nie możesz do końca podjąć za niego odpowiedzialności. Może Ty sam wymagasz opieki, a może nie... Pozdrawiam.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto maja 13, 2014 22:58 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Przemyśl to Piotrze, zanim weźmiesz kolejnego kota. To nie chodzi o to, czy może czujesz się atakowany, czy nie... Tu chodzi o czyjeś życie.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro maja 14, 2014 5:56 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotr122 pisze: Jakkolwiek nie neguje tego iż część Jego potomstwa mogła skończyć źle to zwróciło to moją uwagę na to iż coś tam po moim Koleżce pozostało i "śmiga".

jeśli jeszcze żyje to przez chwilę pośmiga na pewno, a potem śmierć w cierpieniach, bo tak często kończą bezdomne koty
albo w optymistycznej wersji trafił pod opiekę karmiciela, który poświęca swój czas i pieniądze, aby koty miały względny dobrobyt

Piotr122 pisze:Po za tym pocieszam się także tym iz dzięki temu, że nie trafił na prawdziwych przyjaciół zwięrząt przeżył swe życie jak KOT a nie jak eunuch.


i co z tego miał?
Piotr122 pisze:Liczne rany, połowa zębów wybita, postrzał z wiatrówki i inne przygody.

Piotr122 pisze:sierść nie była tak gładka i lśniąca jak zwykle i mógł robić wrażenie bezpańskiego


kupę cierpienia i prawdopodobnie choroby bo jednym z widocznych efektów stanu zdrowia kota jest wygląd jego sierści

faktycznie powód do dumy, kot niezaopiekowany, w kiepskiej kondycji, nie wykluczone że chory ale za to był to kot z jajami
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 14, 2014 6:08 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Piotr122 pisze:
ASK@ pisze:Ty poważnie pytasz czy jesteś trollem?
Jeśli poważnie to zmilczę słowa jakie mi sie cisną na usta z pwodu twej bezmyślnosci w "opiece" nad kotem.Kot umarł przez ciebie .Na pewno nie była to lekka śmierć.
Dobrze ,że ktoś ulitował sie nad nim i zebrał z drogi zanosząc do weta. Umierał by długo i w okrutnych cierpieniach.

Tak, wetka miała prawo uśpic kota. Wedle prawa był bezpański, po wypadku, w złym stanie.Domyślam się ,że bez adresówki czy chipa by można było stwierdzić właściciela. To,że biegał rano to nie znaczy ,że nie miał prawa ulec wypadkowi. Wet oszczedził mu cierpienia.
To ty może odpowiedzieć za zaniedbanie kota i narażenie go na kalectwo i śmierć.

Skąd ty w ogóle możesz wiedzieć jak opiekowałem się swoim kotem? Uratowany od śmierci, wykarmiony specjalnym mlekiem dla małych kotków, na co dzień zadbany (poza okresami "kawalerki"). Kot upodabnia się czasem do swego pana. Ja także mam blizny i nie jestem wykastrowany a mam nadzieje, że jak potrąci mnie samochód to nikt nie będzie tak pomysłowy żeby mnie dobić.

Masz rację, nie wiem NIC. Jestem tylko domem tymczasowym ratującym takie biedy jak twój kot. I nie chwalę się ile istnień uratowałam. Tylko szanuję te, które do mnie trafiły.
Wet miał prawo uśpić kota. Nic nie wiesz o stanie kota. Był bezpański, bez domu, bez opiekuna co podjąłby decyzję ratowania i wyłożenia kasy.

Mam nadzieję, że zaczniesz myśleć właściwym końcem. Nie tym nie wykastrowanym. Poczytaj sobie miau i zobacz ile nieszczęść jest z powodu bezmyślności ludzi.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56026
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Śro maja 14, 2014 19:34 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Trafiłeś na forum, gdzie spotykają się ludzie, którzy właśnie takie biedy jak Twój zaniedbany, biedny (ale z jajami) kot ściągają zabite z jezdni lub poranione próbują ratować za własne pieniądze. Czasami za tysiące złotych. Bo właściciel uważał, że nic się kotu nie stanie, i że po raz tysięczny uda się przebiec przez jednię i nie zabije samochód, nie zagryzie pies, nie dorzuci kamieniem zły człowiek. Ludzie z tego forum ratują takie koty: niczyje, zaniedbane, chore, rozjechane przez samochody, zabierają do lekarza, a potem do swoich mieszkań na tzw. dom tymczasowy (DT), w którym kota leczą, próbując przywrócić zdrowie za swoje własne pieniądze. Następnie szukają odpowiedzialnych domów stałych (DS). Twój kot miał to nieszczęście, że nie trafił na taką osobę. Miał też nieszczęście, że nie zapewniłeś mu bezpieczeństwa. Godziłeś się to, a teraz jesteś zły, że Ci nie uratowano kota, który był zaniedbany, niewykastrowany, nie miał chipa, poharatany i wyglądał jak bezdomniak. A to znaczy, że nie miał właściciela, który się nim OPIEKOWAŁ.

Trzeba było o tym wcześniej pomyśleć. Twój kot nie żyje z powodu Twojej bezmyślności. Co prawda miał jaja. Ale już nie żyje. I na pewno ogromnie cierpiał, skoro jeszcze ktoś przyniósł go do weta, a był w na tyle złym stanie, że wet nie ratował. Bo mieć jaja - to wg Ciebie najważniejsze. Gratuluję wyboru i myślenia. A może pora zacząć myśleć inną częścią ciała?

I nie szukaj przyczyny śmierci Twojego kota u weterynarza. Spójrz na siebie i odpowiedz sobie na pytanie, co Ty tak naprawdę zrobiłeś i w jakim stopniu się do tego przyczyniłeś. I wiedz, że sprawiłeś, że Twój kot przed śmiercią bardzo, bardzo cierpiał. Przez Ciebie i m.in. Twoje przekonanie o wyższości zachowania jaj.
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Sob maja 17, 2014 11:29 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Witaj Piotrze.
Jak już z poprzednich postów wyczytałeś- weterynarz miał prawo uśpić poranionego kota, jeśli ten nie miał adresówki czy chipa. Co do:
dalia pisze:
Piotr122 pisze: Jakkolwiek nie neguje tego iż część Jego potomstwa mogła skończyć źle to zwróciło to moją uwagę na to iż coś tam po moim Koleżce pozostało i "śmiga".


Jeśli chodzi o te maleństwa śmigające po świecie... Być może przechodziłeś kiedyś powiedzmy ciężką grypę, pamiętasz jak się w tedy czułeś? Pewnie poszedłeś do lekarza, dostałeś tabletki i po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Zauważ proszę, że te maluchy nie miały takiej możliwości, cierpiały okropnie dopóki nie nadeszła śmierć.... do tego dochodzi temat jedzenia. Wbrew pozorom nie każdy kot jest zdolny złapać jakąś mysz czy ptaka, szczególnie jeśli jest chory, czy poraniony. Co więc pozostaje takiemu kotu? Tak, stołówka z pychotkami powszechnie zwana śmietnikiem- jakie smakołyki wyrzucasz do śmieci? spleśniałe, zatęchłe kiełbaski itd? Prawdziwe rarytasy... Porozmawiajmy teraz o naszym klimacie... Jesienią i wiosną zimno, deszcze, głód i pragnienie, zimą minusowe temperatury, głód, pragnienie; latem: gorąco, pragnienie, głód...
A jeśli chodzi o ludzi - wyróżniamy kilka typów:
-typ 1 ignorant: Nie pogoni, ale też nie pomoże- Kot może istnieć, albo i nie... nie jego kot, nie jego problem.
-typ 2 złośliwiec: Pogoni z klatki schodowej, piwnicy, chodnika bo "przypałęta się takie i będzie śmierdziało".
-typ 3 sadysta: Skopie, pogoni " bo może, bo miał ciężki dzień, bo chce zaimponować kolegom (podstawówka, gimnazjum).
-typ 4 Łowca kocich skórek- przerobi na "skórkę, bo to przecież znane i skuteczne lekarstwo na reumatyzm"
-typ 5 elmirka*- Przeważnie dzieciaczki chcące "pobawić się koteckiem"- pociągnąć za ogon, wsadzić palec do oka, w końcu wyściskać tak mocno, aż oczy z orbit koteczku wyskoczą...
Chodzi o to drogi Piotrze, że nie każdy kot ma chociażby tyle szczęścia, żeby na swej drodze spotkać jakiegoś karmiciela co da chociaż odrobinkę jedzonka, a co dopiero kogoś kto zabierze do domu.... Jeśli nie dość wyraźnie opisałam Ci "plusy" wolności wynikającej z nie posiadania domu, pogadaj może z jakimś bezdomnym- on na pewno opisze Ci to dokładniej :( Dlatego, jeśli kiedyś w przyszłości spotkasz na swej drodze jakiegoś kota i postanowisz się nim zaopiekować, rozważ proszę sterylizację, czy kastrację- to naprawdę nie jest okaleczanie zwierząt.

*bohaterka bajki pt "Animki"- kto choć raz oglądał ten wie...
Ciągle jeszcze istnieją anioły. Nie mają wprawdzie ładnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie.
Phil Bosmans

nermal

 
Posty: 52
Od: Wto sty 01, 2013 1:51

Post » Sob maja 17, 2014 14:00 Re: Wątpliwości związane z eutanazją mojego kota.

Nic dodac nic ujac :!:
nermal wyjasnil dobitnie :!:
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4798
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: banka i 94 gości