PUSIA ze stoczni. Miziator. Zbieramy na szczepienia.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy


Post » Pt sty 10, 2014 22:27 Re: PUSIA ze stoczni. Co jej jest? Błagamy o wsparcie w lecz

Kibicuję Pusi :ok:

Joako

 
Posty: 3275
Od: Wto cze 19, 2007 7:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 10, 2014 23:04 Re: PUSIA ze stoczni. Co jej jest? Błagamy o wsparcie w lecz

:ok: :ok: :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Sob sty 11, 2014 7:42 Re: PUSIA ze stoczni. Co jej jest? Błagamy o wsparcie w lecz

Na leczenie Pusi na konto Fundacji wpłynęło prawie 400 zł. wieczorem zrobię dokładną listę.
Bardzo gorąco dziękuję wszystkim, którzy wpłacili kasę na leczenie Pusi, oraz Magaaa
za zajęcie się koteczką i danie jej domu tymczasowego.
Trzymam kciuki za zdrowie Pusi i jej adaptację w domu tymczasowym.
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Sob sty 11, 2014 20:16 Re: PUSIA ze stoczni. Co jej jest? Błagamy o wsparcie w lecz

Jesteśmy z Pusią w domu. Po wielkich emocjach.
Po wstępnym przeglądzie.

Póki co Pusia dziczy wtrwale, ale mam nadzieję, ze to się zmieni...
U weta dzięki pomocy wolonatriusza Jacka udało się ją pojmać i zrobić co następuje:
- zważyć;
- podać kroplówkę z combivitem i glukozą (odwodniona);
- podać antybiotyk w zastrzyku;
- przejrzeć i oczyścić uszy.

Pusia ma ok 7 m-cy, waży 1 kg... Jest rozmarów 4-miesięcznego kociaka.
Pani Dr odmówiła badań, ponieważ Pusię do badan należałoby spremedykować, a wtym stanie to nie z abardzo byłoby dla niej dobre. Tak więc dostała dziś betamox (antybiotyk na dwa dni), a dalej synulox, już w tabletkach i probiotyk.
Karmę intestinal do jedzenia tylko suchą, ew trochę gotowanego kurczaka, jeśli będzie chciała go jeść.
I mamy zaproszenie najwcześniej za tydzień, na wizytę kontrolną. Wtedy - jeśli stan Pusi się poprawi - zrobimy badania krwi. Przez ten tydzień mamy obserwoać się nawzajem i trochę pooswajać.
Przede wszystkim mamy jednak bojowe zadanie - Pusię odkarmić i obserwować jak reaguje na leczenie.

Po powrocie do domu zaistalowałam Pusię w klatce - no niestety, ale do puszczenia wolno po domu się nie nadaje.
Nasypałam jej miskę intestinala, dałam wodę i musiałam wyjść.
Po powrocie znalazłam siku w kuwecie i puste miski.
pierwsza próba pogłaskania Pusi po główce skończyła się fukaniem, ale TYLKO fukaniem, przy drugiej już zarobiłam kwawego paca na ręku - księżniczka uznała, ze służba się zanadto spoufala...

Jak na takiego biedę - zamorka Pusia u weta pokazała, ze ma jednak wiele energii; zwiała przy wyjmowaniu z kontenerka, uciekała po gabinecie, pojamana ugryzła wetkę i dziko warczała, charczała i co tylko.
Przy kroplówce trochę się uspokiła, Jacek ją trzymał, więc głaskałam ją po łebku, a Ona w którymś momencie przymknęła oczy i pomyślałam, ze chciałabym żeby tak przymykała oczy siedząc na kolanach człowieka i ciesząc się drapaniem za uszkami.
Póki co jednak - na to trzeba będzie jeszcze poczekac.
Pomimo zmęczenia i mnóstwa wrażeń Pusia ma całkiem normalne odruchy - wykazała zainteresowanie nowym miejścem, uważnie obwąchała ściany i klatkę, ładnie zjadła - traz nawet słyszę doboegające z kuchni chrupanie - niech je...

Moje kocice podchodzace do klatki nie budzą u niej żadnej reakcji, Gryzię nawet powąchała przez pręty - no bo co za takie jakieś dziwadło: łapy jednej nie ma, ogona nie ma... :)

A tak poza tym Pusia jest prześliczna; ma takie z egipska czarno obrysowane oczy i idealnie symetryczne bure łatki. I tymi egipskimi oczkami patrzy na mnie uważnie, kiedy wchodzę, kiedy do niej zagaduję... Kiedy wkładam ręce do klatki - nienawidzi mnie pewnie z całego serca, ale jakoś będe musiała z tym żyć...

Dzieisjsze wydatki - suma sumarum 178zł, w tym: wizyta, uszy, leki, kroplówka, 2 kg intestinala.
W pierwszym poście wpiszę darczyńców i wydatki i to będę na bieząco uzupełniać.
I jeszcze raz chcę przeogromnie podziękować wszystkim, którzy pomogli Pusi.
Jednak na dzień dzisiejszy - szczególnie Jackowi, który nas dziś woził od stoczni do weta, od weta do domu i w przychodni tak bardzo pomógł przy badaniu.
Dziękuję!!!!

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Sob sty 11, 2014 22:16 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

no to w sumie dobre wieści, najważniejsze solidnie odrobaczyć i oby jadła z apetytem... ale przerażająca waga jak na 7 mcy :(
trzymam kciuki !
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1604
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Sob sty 11, 2014 23:03 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

Przedstawiam listę darczyńców, którzy wpłacili na konto Fundacji:
K. M.-15
Ch. P.-343.57
M. A. (Fliege)-48.50
J. J.-30
M. A.-50
Razem-487.07

Wszystkim darczyńcom bardzo dziękujemy.
Trzymam kciuki aby badania potwierdziły stan koteczki.
Ostatnio edytowano Sob sty 11, 2014 23:36 przez kotika, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Sob sty 11, 2014 23:09 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

Kotika, schowaj nazwiska ;), zostaw tylko pierwszą literę
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie sty 12, 2014 9:55 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

color1 pisze: ale przerażająca waga jak na 7 mcy :(

Będzie lepiej! Ona naprawdę ładnie je, a siedząc niestety w klatce nie ma za wiele okazji tego wybiegać. Teraz na intestinalu powinna przybrać, to w końcu wysokokaloryczna i łatwoprzyswajalna karma.

Pusia jest taka maleńka... Taka kruszyneczka drobniutka...
Moja Gryzia przy niej (wąchały się przez klatkę) wygląda jak nosorożec, a przecież zalicza się raczej do niewielkich kotek...

Ale - jak mawia mój koci autorytet - najlepszym lekarstwem jest dobre żarcie 8)

color1 pisze: trzymam kciuki!

Bardzo, bardzo dziękuję!!!

Tak w ogóle to postaram się zrobić Pusi zdjęcia, nie wiem tylko czy dziś zdołam to zrobić. Tak czy siak sesja foto - będzie.

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Nie sty 12, 2014 12:12 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

Siedzę w pracy.
Nieprzerwanie myślę o kocim g...

:roll:

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Nie sty 12, 2014 19:30 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

KUpa była, ludzie kochane!
Jeden nie za wielki bobek, ale... BOBEK!!!!
Nie jasnożółty placek, tylko BOBEK!!! Bobek barwy gówiennej - dodam dla orientacji.

Tak szybko by zareagowała na leczenie?????

Powinien mi ktos prstryknąć fotkę, ak ze skarbem na łopatce - oddaję się kontemplacji tego cuda...
Za to zdjęcie zgarnęlibyśmy pewnie wszystkie skarby świata :ok: :ok: :ok:

Ale - bezcenna jest nadzieja, że idzie ku lepszemu :kotek:
Zobaczymy, co jutro. Jutro Pusia musi zjeść tabsa z karmą, przecież ręką jej nie podam, bo miałabym mielonke zamiast dłoni.
Dalej dziczy wytrwale.

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Nie sty 12, 2014 20:14 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

A jakbyś jej zawinęła tableteczkę w kawałek surowego mięska? Taka roladka :)
Trzymam kciuki :ok:

Koki-99

Avatar użytkownika
 
Posty: 10313
Od: Pt mar 23, 2007 13:48
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon sty 13, 2014 12:46 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

Uprzejmie donoszę, że obcych w kupie nie stwierdzono :ok:
Tzn pasożytów.
Lamblie są robione z bardzo świeżego kału, więc badanie będzie zrobione podczas wizyty w poniedziałek, także i badania krwi.
Dziś rano była kupa, całkiem uformowana.
Mała żre jak maszyna.

EDIT:
Własnie wyczytałam, że Czarownice też pomogą Pusi:
isabell36 pisze:
magaaaa pisze:Szukam pomocy dla kotki Pusi będącej podopieczną Kotikowa...
Czy mamy szansę na pomoc od wiedźm?
viewtopic.php?f=1&t=159619

poczytałam i myślę, że warto pomóc - wobec tego oficjalnie zgłaszam do pomocy styczniowej magaaaa i jej podopieczną Pusię

viewtopic.php?f=1&t=153629&p=10373255#p10371236
Dziękujemy!!!!

A oto jeszcze ciepła fotka Pusi:
Obrazek
Jak widać wzrok zaiste morderczy...
No i jako że tak siedzi - nie widać jaka z niej chudzizna.
I malizna...
Ale śliczna jest, nie? :1luvu:

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

Post » Wto sty 14, 2014 7:06 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

magaaaa pisze:Uprzejmie donoszę, że obcych w kupie nie stwierdzono :ok:
Tzn pasożytów.
Lamblie są robione z bardzo świeżego kału, więc badanie będzie zrobione podczas wizyty w poniedziałek, także i badania krwi.
Dziś rano była kupa, całkiem uformowana.
Mała żre jak maszyna.

...


Same dobre wieści. :ok:
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Wto sty 14, 2014 18:37 Re: PUSIA ze stoczni. Dzik jest dziki...

Pusia zjadła dziś porcję intestinala, ładnie przyjęla leki i na obiad dostała gotowanego kurczaczka.
Opędzlowała całe skrzydelko i nawarczała na mnie, jak się zaczęłam zachwycać jak kotek ładnie zjadł.
Dziczyzna...

EDIT: Panna w raz posikany żwirek nie chce się załatwiać, zdaje się, że będzie z niej niezła hrabina... Że puści z torbami tego, kto ją będzie zaopatrywał w żwirek - to pewne...
Kupa dziś była, w pełni profesjonalna :ok:

magaaaa

 
Posty: 7599
Od: Pt paź 30, 2009 19:14

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 125 gości