Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Alienor pisze:Jedzenie było zjedzone ale kici nie widziałam, za to biegł/a kot/ka krągły/a buro-biały/a. Widać było, że raczej ma dom tylko z tych nieodpowiedzialnych. Było trzymanie dystansu i szybki odwrót gdy zaczęłam kiciać. Jutro nastawiam budzik i lecę bladym świtem obadać czy zobaczę wiadomą czarną ślicznotkę. Oby mi się udało![]()
![]()
Alienor pisze:Nie było kotki - od pani sklepowej dowiedziałam się, że najwięcej przychodzi ok. 9ej wieczór. Mam pytanie: jaka jest szansa, że pójdzie do maluchów nie przejmując się, że ktoś za nią idzie (w pewnej odległości, ale jednak)? Bo coraz bardziej zaczynam się stresować, że ja ją dożywiać i oswajać ze sobą będę a zanim złapię, krzywda jej i młodym się stanie. A w chwili obecnej potrzebuję czegoś pozytywnego bo kolejna porażka by mnie powaliła.
Alienor pisze:Ona nie siedzi w czyjejś piwnicy (chyba) tylko w takim korytarzyku ogólnopiwnicznym. Nie znam nikogo w tamtym bloku ( i to jest ogromne blokowisko) i zakładam, że szanse są małe na taki rozwój sytuacji, chyba że uda mi się coś wymyślić. I to okienko teraz było zamknięte, bo zdaje się, że to panowie docieplający i malujący blok mają nim wyjście do prądu... Więc już sama nie wiem. A kocięta raczej ma - bo brzucha niet, a cycuszki sterczą z wianuszkiem rozwichrzonych włosków wokół.
Co do sterylki - mam nadzieję, że się załapię na darmową miejską - jak nie to i tak zabieg jest najmniejszym problemem. Większym będzie (o ile uda się złapać) przechowanie jej i maluchów. Ale tym się będę martwić jak ją złapię. O ile mi się uda, bo moje umiejętności są niewielkie w tym względzie. No i największym problemem są maluchy...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 91 gości