Nie było mnie przez tydzień, ale już wróciłam do domu i mogłam zrobić nowe fotki Miguelowi.
Miguel to kot doskonały, ale też przedziwny. Ma w sobie dużo godności i taktu

Naprawdę

Mieszka sobie na leżaczku w kuchni, stamtąd bowiem ma najlepszy widok na wydarzenia kluczowe w jego mniemaniu, czyli na kocie jedzenie

No i sobie tam mieszka, zjada olbrzymie porcje jedzenia i potem dyskretnie czeka

Jeśli człowiek jest zajęty, on będzie sobie tam czekał. Nie ma w sobie nic z natrętnego narzucania się, z wieszania się na siłę na człowieku, z przychodzenia wtedy, gdy ktoś nie ma dla niego czasu. On czeka

Ale gdy tylko człowiek zdecyduje się na przebywanie z nim i go zawoła lub sam weźmie go na kolana, jego radość jest olbrzymia i niewyobrażalna- mruczy, wygina się, daje buzi, itd.
Gdy odstawi się go na miejsce, on posłusznie godzi się z losem i znów czeka cierpliwie, aż ktoś go zaprosi. Bez upominania się o swoje.
Już tyle kotów miałam u siebie, ale tak dyskretnego i skromnego kocurka goszczę po raz pierwszy




