Wzięłam się na sposób i kiciulkę łapię na ręce za pomocą koca

delikatniejsza metoda niż
na dzikusa, do tego od razu mała zawinięta, wczoraj mruczała baaardzo nawet zapomniała się i usnęła. Wczoraj też założyłam jej obrożę feromonową, nie wiem za ile ona przyniesie jakiś efekt, o ile przyniesie, no zobaczymy. Wczoraj Artur przywózł Duszkowe zabawki był szał zabawowy Trusi i Adolfinki, co ona wyprawia, szkoda,że nie ma wówczas szans na fotkę.
A tu poskromiona złośnica


Niestety poznałam też historię pojawienia się Adolfinki w lecznicy, otóż miła pani przyszła ją uśpić z racji "odstawania" od stada innych kotów, zamieszujących pewien strych oraz z racji kk

pozostawię bez komentarza... kicia dzięki Ani CC żyje i dzięki fundacji KOTYlion została wyleczona, wysterylizowana, zachipowana, zaszczepiona i odrobaczona, obrożę również zakupiła fundacja. Teraz tylko trzeba tę kupkę przerażenia uczłowieczyć hmmmm

tylko jak
