Kobieta czynu melduje

JUŻ PO AKCJI

To była jazda!
Tym razem to mój znajomy wykazał się inicjatywą i wczoraj kompletnie mnie zaskoczył, gdy zadzwonił, że jest pod moim blokiem z kociakami w bagażniku, bo właśnie cudem udało mu się połapać je do worków. Oczywiście, rzuciłam wszystko i poleciałam. Uznałam, że w takim razie nie ma co czekać i za jednym kocim stresem trzeba zawieźć je do weta. Tym bardziej, że trzy z nich to dzikie-dziki i trudno będzie je później łapać. Przekonaliśmy się o tym zresztą od razu. W piwnicy podczas przepakowywania do transporterków 2 kociaki nam zwiały. Pierwszy raz widziałam kotka idącego w górę po pionowej ścianie jak jakiś Spider-Man

Tego złapałam. Drugi uciekł pod regały (szerokie) i pewnie do wiosny stamtąd nie wyjdzie

No to zawieźliśmy tylko trójkę kociąt, bo w tej konfiguracji i tak młodych nie będzie.

U weta najpierw pokazujemy naszego miziaka, mówimy, że to kotka, on mówi: O tak, od razu widać po mordce, że to dziewczynka! Po czy zajrzał pod podwozie i... okazało się, że to jednak chłopak

A gdy wieczorem pojechaliśmy po naszych pacjentów, okazało się, że kocurkami są wszyscy
Znajomy nazwał miziastego Bodziem (bo bodzie), reszta jeszcze nie ma imion. Gdy rano do nich zajrzałam, Bodzio od razu mnie przywitał, dwa pozostałe wyszły czujnie do miseczek, przez chwilę łepek wystawił spod regału nawet czwarty kociak. Apetyt dopisuje, kuweta jest używana, niedługo podam im pastę na odrobaczenie, a przed wypuszczeniem wiosną na działki trzeba będzie je zaszczepić. Co innego Bodzio - temu musimy znaleźć dom, bo kot jest nienormalny (jak na działkowca oczywiście): nie dość, że pyszczek ma dziewczynki, to jeszcze bodzie, łasi się, mruczy i włazi na człowieka

Musi mieć dom!
W ogóle kotki wypiękniały przez ten czas, gdy ich nie widziałam

Z nudnych burasków stają się pięknie wybarwione i pojawiają się na nich jakieś oientalne wręcz wzory
