Dziękuję wszystkim za wsparcie i chęć pomocy. Przepraszam jeśli się unoszę, ale zarzucanie mi złych intencji jest po prostu karygodne...
Rozmawiałam też z wetem i w ostateczności 2-3 dni przerwy w leku mu tragedii nie zrobi a ja najwyżej wrócę wcześniej niezależnie od tego co uda mi się w pn załatwić. Trudno. Jakoś będzie musiał sam wytrzymać bez towarzystwa....
Dziś dzwoniły dwie panie w sprawie kotka po ogłoszeniu na gumtree. Jedna mogłaby go wziąć po nowym roku a druga po usłyszeniu szczegółów ma się zastanowić da jutro znać co uradzili z TŻ i wtedy będę myślała o ew. wizycie pa. Na Mokotowie to nie 60km za Wawą po drugiej str Wisły - tu dojadę autobusem i brak samochodu niczego nie utrudnia. Chociaż uważam że ani wizyta PA ani umowa nie gwarantują udanej adopcji.
P.S. kotek dał się potarmosić za uszami a wczoraj unikał mnie jak tylko mógł

Agaaa pisze:Czesc, Dla dobra tego kota napisz proszę o nim jak najwiecej , czy jest...
Wykastrowany , zaszczepiony , co mu dolega ?, jakies leki przyjmuje ?,ma jakies choroby skory ? , dlaczego musi byc jedynym kotem w domu ?jak on reaguje na inne koty? , boi sie ludzi ?.
Trochę o nim doczytałam w linku
Kot był zabrany z ulicy jakoś końcem listopada. Został od razu zawieziony do Koterii na kastrację i przegląd. Przy odbiorze dostał Stronghold na świerzb w uszach, który niedługo trzeba powtórzyć.
Jak go wypatrzyłam to niespecjalnie dawał się do siebie zbliżać. Wydawał się mieć zapuchnięte oczy i kręcił kółeczka. Wtedy od weta dostaliśmy coś odrobaczającego i unidox. Nie było problemu z lekami i do tej pory dostaje wszystko w jedzeniu. Po lekach zachowanie kota zmieniło się znacząco bo zrobił się żywszy, kółka zakręcał rzadziej i o większym promieniu, podobno nawet brykał po drzewach. W życiu mu to nie przeszkadza ale zdecydowanie utrudnia powrót na ulicę.
Jak trafił do mnie to po pewnym czasie poszłam z nim do weta. Tam został odrobaczony, z każdej strony obejrzany. Dostał 2 antybiotyki i jakiś zastrzyk. Jeden z antybiotyków przyjmuje nadal. Po tygodniu zdecydowanie poprawiły mu się oczy - trochę mu się trzęsły zwł. w stresie. Co do kręcenia nie jestem w stanie się wypowiedzieć bo kotek przeważnie siedzi u mnie w kanapie albo przemyka z miejsca w miejsce. Wet twierdzi, że kręcenie z czasem może mu minąć a na pewno się zmniejszy. Obecnie aktywność widzę po wymiecionych miskach i kopczykach w kuwecie.

Czasami w nocy zamiauczy parę razy, ale jak do niego zaglądam do pokoju to już jest schowany. Parę razy odniosłam wrażenie, że informował mnie o pustej misce albo pełnej kuwecie.
Robiliśmy testy na FIV i FELV jak wywiesiłam ogłoszenie o adopcji i obydwa wyszły negatywne.
Kotek dał się wziąć na ręce, ale zaczynałam powolutku od drapania po głowie i głaskania, był bardzo zestresowany, skulony i czujny. Parę razy wzięty na kolana pozwolił się pogłaskać po brzuchu i wtedy zdecydowanie się rozluźniał. Raz jak miałam go na kolanach to nastawił uszy i skupił się na dźwięku telefonu - dlatego wydaje mi się że on słyszy.
Na moje koty zareagował stresem i chyba na razie lepiej mu nie dokładać kolejnych.
I teraz tak. Wydaje mi się po tym czasie że ten kot potrzebuje kogoś kto będzie spędzał z nim trochę więcej czasu, którego mi zdecydowanie ostatnio baaaardzo brakuje.
Pewnie będą potrzebne też kolejne wizyty u weta żeby doprowadzić go do ładu... po zakończeniu antybiotyku będzie można dopiero myśleć o szczepieniach.