Niestety - chociaż pora na rozrabianie znośniejsza i nie powoduje strat w meblach i zawartości szaf - nie wiem czy "zabawa w berka" u kotów jest normalna (do łapoczynów nie dochodzi, futro nie leci) - ale dla mnie 6 rano to dalej noc

Z dobrych wieści: Neko się do nas przekonała - pod wersalką rezyduje już tylko wtedy kiedy widzi maści do uszek. (Nie mam już pomysłów na bezpieczne jej zaaplikowanie - bezpieczne dla nas). Nawet sucha karma przestała być be - poza tym dziwny kot - kocie mleko nie odpowiada, ale śmietana może być podawana hektolitrami.
Dalej podtrzymuję, że musiała albo komuś zginąć, albo ktoś wyrzucił kotka bo przestał być mały i słodki. (Jest absolutnie nie przytulasta - daje się głaskać kiedy sama tego chce). Kotka od początku umiała korzystać z kuwety, miała przycięte pazury i jest wybredna co do pokarmu (byle czego nie je - purina w saszetkach jest be - gourmet jest ok, a najlepiej dawajcie surowe mięsko).
Z kolei Tojka zachowuje się jak pies. Aportuje myszkę, jak chce się bawić to ciągnie za nogawkę do szafki w której schowałam piórkowe zabawki. Zamknięcie Neko w łazience skutkuje stereofonicznym miałczeniem. (czyżby z nienawiści i obojętności w 5 dni zrodziła się kocia miłość?)
Wieczorkiem jak doładujemy baterię - wrzucę fotorelację z "berka".
BTW: Czy to możliwe, żeby tricolorka była tricolorkiem? Mi się wydaje, że nie, ale słyszałam głosy, że z tyłu wygląda na kocura.