Gdyby się ktoś zakochał w tym rodzeństwie, to byłoby super. Dziś Lolek bardziej wylewny. Kociaki są fajnie oswojone. Zostały detale, jak branie na rączki. Kuwetkują bezbłędnie, zobaczymy, jak będzie gdy dostaną większy teren.
Mają takie ładne, kształtne głowy. Te kicie to fajne kuluseczki. Moje Gaja i Primka to przy nich drobinki.
Strasznie sympatyczne dzieciaki. Zaczynają się uczyć nie jeść na zapas. Potrafią się bawić. Kupiłam im u mamy myszki, zrobiłam kulki z papieru. Zabawa jest fajna - to wiedzą. Ale jeszcze fajniejszy człowiek - bo głaszcze i okazuje zainteresowanie.
Koty z działki? Gdzie tam. To już prawdziwe lwy salonowe.

Srebrna Wiki i beżowy, cętkowany Lolek. Oby tylko zdrowe były.
Muszę im może jeszcze coś na mój smętny bazarek wyszukać.
Lolek właśnie leży do góry kołami przy TŻ i oddaje brzucholka do pieszczot. Wiki zagaduje, zazdrosna jest i chce skupić uwagę na sobie. Nie wyobrażam ich sobie na śniegu, z dala od człowieka.