miszelina pisze:Przeciez Bystra to nie buraska, tylko klasyczna szylkreta z białym
I charakterek tez ma szylkretki.
dla mojej babci Bystra jest burym dachowcem. i jest kotem, sensu samcem. kilkanaście razy dziennie powtarzam jej, że to nie żaden nowy mężczyzna w domu, tylko panienka. na niektóre rzeczy nie zaradzisz i już

że ona jest burą tri, to wiem, dlatego zamierzam zgłosić ją do edycji wrześniowej wyborów miss - tylko najpierw niech przyjdzie TŻ i zrobi jej porządne zdjęcia

a dzień przyniósł same dobre wieści! koteczka robi postępy dużo szybciej, niż się spodziewałam. po pierwsze, zaczęła jeść i pić w sposób, który widzę - do tej pory obserwowałam to wyłącznie po urobku w kuwecie; martwiłam się zwłaszcza tym, że nie chce pić, ale po zmianie miski z metalowej na szklaną wszystko jest ok. a teraz nie boi się szamać przy mnie.
po drugie, przestała się bać babci: wczoraj wieczorem i dziś rano przy mnie to nawet, nawet łaziła po pokoju, ale jak słyszała babcię, od razu jej nie było. w ciągu kolejnej babcinej wizyty odechciało się jej chowania i chociaż jeszcze nie pozwala się zbliżyć, to patrzy i się przygląda, co ta druga dwunożna robi w jej nowym królestwie.
po trzecie, mizia się ze ścianami i meblami. pamiętam, że to dobry znak, że to oznaczanie terytorium, więc się cieszę

po czwarte, przyłapałam ją dzisiaj, jak bezczelnie wyleguje się w moim łóżku zamiast pod nim lub na dywanie - co też mnie uradowało

a po piąte i najważniejsze...
zaczęłyśmy się miziać

i to bez żadnych kiełbasek, bo pogardziła. pozwala się za to już dotknąć i nieśmiało bo nieśmiało, ale zaczyna tulić łebek do wyciągniętej ręki, chociaż podchodzi tylko na tyle, żebym mogła ją dosięgnąć i ani ciut bliżej. i mruczy przy tym bezwstydnie.
zaraz wracam do niej na górę, bo jedyny sposób, żeby nie piszczała, to właśnie mizianie (przez co utwierdzam się w przekonaniu, że ona tęskni za innymi kotami). jeszcze mnie sobie wytresuje...
dobrej nocy!
edit 01:05minęło nieco ponad godzinę i Bystra sama przyszła, żeby się pomiziać. barankuje mnie już, ugniata kocyki, łazi po łóżku - i jak się nią zajmuję, to nie płacze. żeby jeszcze ten rybny orijen tak nie cuchnął, to w ogóle byłabym w raju.
nawet jeśli jutro,
odpukać, trafi się nam regres, to już wiem, że się da i że warto.
do napisania!