Rudy z dymnym mają wspólny dom, szylkretka poszła sama.Są to domy ludzi,którzy przyszli na lecznice ze swoimi zwierzakami.Matka za miesiąc będzie miała sterylke, będzie pare dni w domu,a potem będzie wypuszczona ,ma mieszkać w budce przy domu.te maluchy były oswojone, nie było problemu.
Wczoraj już resztkami sił złapałam ostatniego.prawie 5 dni był bez jedzenia.Okazało się,że to kotka, czarna z szylkretowymi znaczeniami.Piękna,ale dzika .Drapie,gryzie.Nie wiem czy coś z niej będzie.Ona chyba za dużo przeszła.Gdyby nie wczorajszy grad i burza,to umarłaby z głodu,bo sama jeść,to nie potrafiła,albo i nie chciała.
Pod blokiem jedna wielka afera, rozwaliłam skrzynke z gazu,zniszczyłam paprotki i ściany są podrapane przez małą.Musze skądś wynaleźć paprotki i posadzić,nie mogą być ani większe ani mniejsze,niż te,które były.
Na lecznicy jest dług za małe,od wczoraj doszła ta ostatnia.Jestem całkowicie spłukana,a mój królik będzie miał operacje,oczywiście na kreske.Potrzebna mokra karma dla małej

Za tamte małe + matke jest 80 zł
