Nie, nie szukamy surowicy, bo jak mam szukać? Koty są pod opieką lecznicy, ja nic więcej tu nie wymyślę.
Sama idę jutro do szpitala nie wiem na ile dni i nie mam do tego głowy. Co do tych kociąt, zdaję się na decyzje wetki, która powiedziała, że tej dwójce to nawet surowica już by nie pomogła - one są małe, słabe, dopiero co wyleczone po KK. Oczywiście są leczone, ale nie surowicą.
Co będzie to będzie. Nawet nie wiem, czy one jeszcze żyją. Jak przeżyją, to mają szansę na DT, załatwiony przez jedną fundację. Gdyby nie to, to chyba musiały by iść do jakiegoś schroniska, bo nad tą rzekę, gdzie je znalazła babka z mojego osiedla, nie miałabym sumienia ich wypuścić z powrotem...ciekawe tylko, które schronisko by przyjęło kociaki po panleukopenii
