Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Edytka1984 pisze:a fb mają???
jesli tak proszę o linka udostepnię u siebie
maluszki zawsze łatwiej wyadoptować niż strasze koty
joanna3113 pisze:Edytka1984 pisze:a fb mają???
jesli tak proszę o linka udostepnię u siebie
maluszki zawsze łatwiej wyadoptować niż strasze koty
Nie mają, ja nie umiem
gaota pisze:Można na fejsie pisać o wirusach itp. w formie prywatnych wiadomości. Wiadomo, że wirusy są wszędzie, w każdym schronie.
Wydaje mi się, że warto ogłaszać na fejsie, a nawet robić ogłoszenia kotom ze Szczytna. Szansa, że te śliczne maluszki znajdą dom, jest stosunkowo duża.
gaota pisze:Jest guzik "wiadomość" (nie do końca wiem jak działa, bo nie używam), można też zaczepić. Można zaprosić do znajomych
Edit: z resztą, ja do niczego nie namawiam. To Wasza sprawa czy je ogłaszać.
meksykanka pisze:Panie i Panowie (z przewagą pań)
Piszę do was z prośbą o pomoc i poradę w tejże właśnie sprawie FB i ogłoszeń dla maluszków...
- Rozmawiałam z Basią. Niestety teraz czuje się gorzej a nie lepiej. W nocy nie spała, bo ma wrażenie jakby jakaś narośl na szyi, w głowie... naciskała na nerwy i czuje jak jej głowę rozrywa jak przy bólu zęba... Nie może normalnie funkcjonować, wyników badań jeszcze nie ma.
Mimo protestów synów i kilkunastu kotów i dwóch psów w mieszkaniu chciała wziąć ze dwa maluszki choć na kwarantannę aby przekazać innej osobie... ale teraz nie będzie w stanie nawet pojechać do weta... a co w przypadku gdy będą wymagać bardziej intensywnej opieki...
- Pewnie już nawet osoby całkiem nowe na wątku rozumieją, że nie ma rzeszy wolontariuszy w Szczytnie, którym można powierzyć różne zadania. Basia doczłapała się do schroniska robić zdjęcia z poczuciem, że może da tym istotom choć minimalną szansę
- Czy robić wydarzenie na FB, ogłoszenia?
- Pierwsza sprawa, wszyscy wiemy, że nie możemy gwarantować żadnej zdrowotności tych kociastych(może być lepiej, gorzej a nawet bardzo źle), dlatego opiekun tych zwierząt nie może być przypadkowy.
- Jak sprawdzać wiarygodność ewentualnych chętnych, czy macie jakieś doświadczenie, czy ktoś by to nadzorował... Zrozumiałe jest, że nie możemy ich skazać na innego rodzaju męczarnie w złudnej nadziei, że im pomagamy
- co do umowy, ona musi być sporządzona. Koty wyszłyby ze schroniska z umową, którą przyszły włąsćiciel musiałby podpisać. To jest naturalny wymóg.
- Kwestie transportowe, badań, ewentualnego przetrzymania kociastych np.w trakcie transportu... czy uda nam się to opanować?
Na miejscu w Szczytnie pozostaje jeszcze Joanna.... czyli nie jest nas zbyt wiele![]()
Piszę nie chcąc marudzić czy zniechęcać, ale prosząc o poradę i pomoc, bo może macie w tej kwestii jakieś doświadczenia.
Co myślita szanowne Państwo?
Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Google [Bot], Google Adsense [Bot], Szymkowa i 719 gości