kolejny problem - jak je "doprowadzić do stanu używalności"

czyli jak je oswajać - pierwszy raz mam do czynienia z takimi dzikusami, a nie chce zadnych błedów popełnić, tzn jak najmniej błędów.
Stan aktualny: próbujemy złapać trzeciego - który przychodzi do miski z jedzeniem.
Małe siedza w piwnicy w klatce z kuweta, miskami z żarełkiem i piciem, klatka na ziemi ma polarowy kocyk, a góra przykryta lekką szmatka. Naprzeciwko ich klatki jest Mama po sterylce w transporterze

(jesli nie znajdziemy klatki - a ciagle to licho wyglada i jutro nie wpadniemy jak "zbudowac" bunkier dla Mamci - bedziemy musieli ja wypuścić i obserwować i tzrymać kciuki by wszytsko po sterylce będzie dobrze.
Staramy sie tez nie bywac za dużo przy nich na razie - bo widac ze bardzo sie stresują. Jutro jade do nich i nie wiem juz próbowac im dac reke powachac??
Szogun (Rudy) nie wie co czynic, czy prychac czy jednak podejsc - wydaje mi sie ze widze w jego postawie wachanie sie. Jego Siostra jedynie patrzy.