Otrzymałam w tej sprawie maila:"Witam,
Chciałbym zgłosić sytuację grupy kobiet w Trójmieście, które samowolnie wyłapują koty i poddają je sterylizacji. Problem zaczyna się, gdy zaczynają wykonywać swoją misję na siłę. Sterylizację przeprowadzają nawet na kotkach wysoko w ciąży. Nienarodzone kociaki są oczywiście abortowane. Najgorzej jednak, że ostatnio jednej kotce udało się urodzić kociaki i jedna z kobiet uśpiła pięć z sześciu, a jednego zatrzymała. Zgodnie zaś z ustawą: "wyłapywane zwierzęta bezdomne mogą być usypiane przez lekarza weterynarii w przypadku miotów ślepych i zwierząt chorych, cierpiących, nierokujących nadziei na wyleczenie". Co mogą Państwo zrobić w tej sprawie?
Sytuacja opisana jest na forum
viewtopic.php?f=1&t=141753. Zwracam uwagę na
post: "Niestety kotka z Witomina z Narcyzowej, ta biała w szare pręgowane łatki, okociła się 2 dni temu, nie udało mi się jej złapać przed

, urodzila 6 małych, kotka była młodziutka niespełna roczna, nie radziła sobie z sytuacją, urodziła na środku trawnika gdzie ludzie chodzą z psami , złapałam ją nad ranem po nocy w której urodziła, złapałam na kociaka, teraz kotka jest u mnie odchowuje tego jednego kociaka, 5 pozostalych zostało uśpionych, przykro mi bardzo, że tak to się skończyło, ale musiałam podjąć decyzję taką, wobec ogromnej ilości interwencji w terenie, wielu kotów wymagających pomocy, nie dałabym rady zapewnić całej szóstce odpowiedniej opieki potem jak kotka odchowa i znaleźć im dobre domy. A zostawienie jej z tym miotem w tamtym miejscu nie wchodziło w ogóle w grę.
Kotka będzie u mnie aż odchowa kociaka, potem zostanie wysterylizowna i wypuszczona, mały do adopcji."
Dla mnie sytuacja jest niedopuszczalna, żeby osoby bez żadnego nadzoru mogły robić krzywdę zwierzakom. To, że prywatna osoba zdecyduje o sterylizacji kota jeszce zrozumiem, mimo, że wysterylizowany kot na wolności jest nieporadny, tchórzliwy i słaby psychicznie. Przegrywa w walce z każdym innym zwierzakiem. Jednak podejmowania decyzji o usypianiu zdrowych kotów to już przesada.
(imię i nazwisko d/w Fundacji) "
Odpowiedź Fundacji:Witam,
Pana mail jest bardzo emocjonalny i pejoratywny w swoich stwierdzeniach, a fakty są według mnie następujące:
- grupa prywatnych osób podjęła się sterylizacji kotów w Trójmieście w kilku miejscach ich bytowania - z tego, co czytam na wątku, do którego Pan mnie odesłał - posiadają odpowiedni do odłowienia kota wolno żyjącego sprzęt, współpracują z lecznicą weterynaryjną, która wykonuje zabiegi, zapewniają czasową opiekę kotkom po zabiegu, wypuszczają kotki po okresie rekonwalescencji w miejsce ich dotychczasowego bytowania - wszystko to zgodne z prawem.
- sterylizacja aborcyjna - jak sam Pan cytuje w mailu z Ustawy:
"wyłapywane zwierzęta bezdomne mogą być usypiane przez lekarza weterynarii w przypadku miotów ślepych i zwierząt chorych, cierpiących, nie rokujących nadziei na wyleczenie" – zatem usypianie ślepego miotu jest zgodne z prawem. Jak czytam na wątku osoba, która kotną kotkę odłowiła z ubolewaniem pisze (czytaj: z dylematem moralnym)o podjętej przez nią decyzji o uśpieniu 5 kociąt (ślepego miotu).
„Dla mnie sytuacja jest niedopuszczalna, żeby osoby bez żadnego nadzoru mogły robić krzywdę zwierzakom.” – osoba jest pełnoletnia i działa zgodnie z prawem na rzecz ograniczenia populacji kotów wolno żyjących, poświęcając charytatywnie swój czas, środki finansowe na paliwo do samochodu, którym wozi koty do lecznicy i potem gdzieś do swojego mieszkania, a na koniec z powrotem do miejsca bytowania kotów, na karmę i leczenie kotów, a z tego, co czytam w wątku również sama (i z pomocą forumowiczów) wydaje na owe zabiegi sterylizacji i kastracji kotów.
„…wysterylizowany kot na wolności jest nieporadny, tchórzliwy i słaby psychicznie. Przegrywa w walce z każdym innym zwierzakiem” – to co Pan pisze jest absurdalne. Zajmuję się od 20 lat sterylizacją i kastracją kotów wolno żyjących na terenie Warszawy, szczególnie Bielan – korzyści płynące z ograniczenia (a nie wyeliminowania ze środowiska) liczebności poszczególnych grup kotów są znaczące: koty nie przenoszą drogą płciową śmiertelnych chorób wirusowych kolejnym miotom, koty nie prowadzą walk terytorialnych oraz walk o samice w ruji, co ogranicza groźne urazy, oraz zapobiega przenoszeniu śmiertelnych chorób wirusowych. Ograniczona liczba kotów sprzyja zdecydowanie ich lepszej kondycji przy ograniczonym dostępie do odpowiedniej ilości i jakości karmy. W stadzie kotów obowiązuje hierarchia – są tam koty dominujące i podporządkowane – zabieg sterylizacji czy kastracji nie zmienia charakteru kota i jego miejsca w hierarchii grupy, zwłaszcza jeśli wszystkie koty ze stada są takim zabiegiem objęte. Ja nie widzę na przestrzeni 20 lat działania słuszności Pana twierdzenia powyżej. Ograniczona liczba kotów pozwala zdecydowanie łatwiej znaleźć im schronienie w piwnicach czy innych pomieszczeniach gospodarczych – na moim osiedlu przy ocieplaniu kolejnego bloku zamykane są wszystkie okienka piwniczne, tak, że koty przez ponad ½ roku złych warunków atmosferycznych mają coraz większy problem ze znalezieniem ciepłego i suchego schronienia. Kot zmarznięty i mokry choruje – przy braku leczenia i pomocy – umiera w mękach lub szukając ciepła w zakamarkach podwozia samochodu doznaje groźnych urazów lub ginie (w chwili uruchamiania samochodu).
Reasumując: radziłabym skierować aktywność na zainteresowanie i zmuszenie władz Trójmiasta na wyasygnowaniem środków z budżetu miasta i dzielnic Trójmiasta na wszechstronną opiekę nad kotami wolno żyjącymi w postaci: leczenia, zabiegów sterylizacji/kastracji, profilaktyki: odrobaczanie, szczepienia ochronne oraz środków na dokarmianie kotów dla aktywnych „kotolubnych” osób, których w Trójmieście z pewnością nie brakuje, a które skazane są na wydawanie z prywatnych środków niemałych kwot na opiekę nad kotami, w dodatku narażone są na inwektywy od ludzi, którzy nic dla dobra zwierząt nie robią, a jedyne co zajmuje ich czas i energię to plucie na tych, którzy działają (fragment wypowiedzi z wątku hello77) w bardzo niewybredny sposób:
„Chcesz wyplenić koty z Trójmiasta? Może lepszy byłby sposób na Ukraińca. Podchodzisz i uderzasz pałką w głowę. Po paru godzinach przychodzi druga ekipa i zbiera zwłoki.”`
Druga moja rada – osobiste zaangażowanie się w odławianie kotów na zabiegi – zgodnie z Pana ideologią – najlepiej, gdyby kotki nie zdążyły być kotne.
Z poważaniem
Anna Wydra