Rudy Leoś, dalszy kuzyn "norwegów" w wymarzonym DS.

Kociak dobrze nie wygląda

Oko okropność. No co za taboret, żeby do weta z kotem nie pójść :evil:

Jak nie pójdzie w takim stanie, jak kot teraz jest, to nie pójdzie nigdy :evil:

Fanaberia !!!! :roll:

I pewnie nigdy go nawet nie uczesze, bo to też fanaberia :crying:

A wie przynajmniej czy chłopak, czy dziewczyna ?

Adres znam, nie wiem co wymyślić, mózg mi się gotuje....

Na razie uciął temat i nie odbiera telefonów. Dopirero teraz widze jaka to bieda, na moim skopanym laptopie tylko miniaturki.
Rozrzutny nie jest więc może tutaj argumenty...setkami za weterynarza płacić na pewno nie będzie.
Mówiłam wcześniej, że moze być chory, że persy chorują na nerki, że leczenie kosztuje, a bez leczenia umrze, to usłyszałam : "trudno, taka kolej rzeczy".
Po ..j mu ten kot !!!, bo rasowy (pseudo).
Spróbuję jeszcze wypunktować mu rzeczowo argumenty, mimo wszystko proszę o namiary na dobrego weterynarza.
Może gdybym mogła się tak umówić, że jak zawiezie go do fundacji, to kot bedzie miał wszystkie badania za darmo, a weterynarz powiedziałby, ze kot jest bardzo chory, długie i kosztowne leczenie i lepiej, żeby został w fundacji...???
Nie wiem OlaLola możnaby to tak jakoś zorganizować ?

Prawdopodobnie chłopak.
Już to widzę jak będzie mu podawał tabletki, czy zapuszczał krople do oka

Stwierdził, że kot jest ok, tylko trzeba go wyprać...
Pranie kota przez kogoś, kto nigdy kota nie miał....

Pers dla kogoś, kto nigdy kota nie miał i ma takie podejście, jakie ma - to już nazbyt wiele...dla kota oczywiście

Ale szkoda .
OlaLola, albo Tobie persiaty nie jest przeznaczony, albo jak już jakiegoś kota chcesz, to się okazuje, że zajęty :mrgreen:

Nie , nie, nie rezygnuję.
Odwołałam dzisiaj transport przeprowadzkowy, siedzę przed kompem i namawiam do oddania, piętrzę trudności i maluję w czarnych barwach, zniechęcam jak się da. :roll:

Możesz też napisać, że u mnie jest miejsce TERAZ a za tydzień może już nie być, bo będą inne koty w potrzebie i że nie gwarantuje, że jak mu się odechce kota to ja go od niego wezmę.
(Ze swojej strony, będę oczywiście trzymała miejsce dla kiciusia, ale ten Pan nie musi o tym wiedzieć.)

A może nich go facet wykapie, kot go podrapie, potem mu nasika na łóżko, bo kuwety to pewnie facio mu nie kupi :roll:

i kto wie, może akurat tak szybko jak mu się kot spodobał tak szybko będzie chciał go oddać...

Najlepiej niech sobie poczyta o chorobach. Możesz go nastraszyć, że się zarazi np. jakims grzybem, a to trudne do leczenia, bo w końcu kot nie wiadomo czyj i nie wiadomo skąd i nie wiadomo, co na sobie przyniósł. Ale o tym to pewnie sama pomyślałaś :mrgreen:

Trzymam kciuki, żeby mu się szybko odwidziało :ok:

Hmm, kot z ulicy, może mieć wszystko, łącznie ze wścieklizną, a ten nie chce go zbadać... Dziiwne.
Właśnie... może się na tę wściekliznę złapie? Bo że kot oślepnie, go nie rusza, ale groźba zarażenia wścieklizną rusza chyba każdego?

wilber pisze:Może gdybym mogła się tak umówić, że jak zawiezie go do fundacji, to kot bedzie miał wszystkie badania za darmo, a weterynarz powiedziałby, ze kot jest bardzo chory, długie i kosztowne leczenie i lepiej, żeby został w fundacji...???
Nie wiem OlaLola możnaby to tak jakoś zorganizować ?

Może by i szło, tylko, że my mamy fundacyjnych wetów w Zabrzu i do nich musiałby przyjechać, nie wiem czy dla tego faceta nie będzie to za daleko :roll:

Żwirek i puchę mu kupił, coś niecoś wie o kotach bo miał okazję poznać moje.
Napisałam, napisałam, o wielu trudnych aspektach chodowli persów napisałam, raczej pod kątem trudności i kosztów, on po takiej formacji (L.C.), że chorobami go nie nastraszę.
To nawet nie jest zły człowiek, w końcu zgarnął go z ulicy, tyle, że ...kot, a zwłaszcza pers nie nadaje się do musztry, jak również do tego, żeby prowadzić twarde kocie życie, przezwyciężać słabości i ogólnie wespół z Panem wykazywać się hartem ducha.
U mnie widział zadbane, ułożone, siurające wyłącznie do kuwety, to wydaje mu się, że każdy tak ma. Nie widział ile czasu, wysiłku i kosztów zajęło mi doprowadzenie do takiego stanu.
Mam taką cichą nadzieję, że zleje mu się na łóżko, wtedy ma niekwestionowany wypad z chaty.
Napisałam, że miejsce aktualne tylko kilka dni, potem zacznie się wysyp kociąt i nikt już nie pomoże, ja również, mogę pomóc teraz, albo wcale.
Wspomniałam o trudności pielęgnacji długowłosych, ogólnie o bezsensie decyzji, 4 kwietnia wyjeżdża na miesiąc, co zrobi z kotem ?
Czekam na przemyślenie decyzji, podesłałam też namiary na weterynarzy z wątku polecanych z orientacyjnymi kosztami, zaznaczając, ze w przypadku jakiejś choroby i nieudzielenia mu pomocy weterynaryjnej skazuje go na powolną bolesną śmierć i czy o to mu w tym chodzi ?

OlaLola dziękuję za wszystko :1luvu:

czekam...

Mam nadzieję, że facet przemyśl.
Choć tak się zastanawiam...to, że nie miał kota o niczym nie świadczy. Nie możemy wszystkich wkładać do jednego worka. Gdyby natychmiast chciał się go pozbyć, to wcale by się nim nie zainteresował, a już na pewno nie podjął decyzji o pozostawieniu go u siebie. Może ma potrzebę opiekowania się kimś/czymś :roll:

Przecież każdy kiedyś miał pierwszego kota, od którego wszystko się zaczęło. Pertraktowałabym nadal, ale nie pisz mu, że nie pomożesz, bo gotów nic Ci nie powiedzieć, tylko go wywalić, jak mu się znudzi. Tacy goście to mają twarde charaktery, ale niestety i tacy muszą być na świecie, w życiu pewnie widział niejedno ...

Jasne może się okazać że to nie będzie zły dom dla kota, tylko jeżeli facet rzeczywiście często jest w rozjazdach to ciekawa jestem co z kotem zrobi...

Mam nadzieję, że jakiś sąsiad/sąsiadka nie podpowiedzieli mu, że takiego kota można nieźle sprzedać - znaczy: kot darmo, wyprawka 500 zł

. Bo takie jazdy już nie raz były.

Może faktycznie się mylę, ale trochę go znam i jego stosunek do zwierząt, w tym i do moich kotów. To może byłby dobry dom dla szkolonego, karnego wilczura, osobiście nie widzę tam kota, jeszcze o tak delikatnej psychice jak persy.
Nie wiem, czy pójdzie z nim do weterynarza, jak się kiedyś dowiedział, że na leczenie i operacje mojej nieżyjącej już niestety Mieci wydałam prawie 3000 powiedział, że jestem nienormalna, przecież kot "wyliże" się sam, a jak nie to trudno.
Nie wiem dlaczego chce go zatrzymać, w egzystencji moich kotów przeszkadzało mu wszystko, od zapachu karmy, po odgłosy szurania żwirkiem.
O chęć sprzedaży raczej bym go nie podejrzewała, tym bardziej, ze kot nie wygląda zbyt "wystawowo" :roll:

Rudy Leoś, dalszy kuzyn "norwegów" w wymarzonym DS.

Kto przegląda forum