» Sob mar 10, 2012 18:08
Re: nowotwory "satelity" ... ???
Dziś ją odebrałam i rozmawiałam z Micuniem, o naświetlaniach nic nie mówił, bo już niestety nie da się tego wyleczyć- powiedział, że gdyby to było ognisko to by operowali, ale przerzutów w takim trudnym miejscu to nie ma co:( powiedział, że na razie nie ma kondycyjnie tragedii, że póki tak sobie żyje "jakoś' to ma żyć, mam jej dawać sterydy codziennie bo działają przeciwzapalnie i zmniejszają obrzęk, więc trochę ja chronić będą przed stanami zapalnymi w tych miejscach przerzutów no i troszkę przynosić ulgę. Rano jej dałam tą tabletkę, ona jest bardzo grzeczniutka i wszystko można z nią zrobić- nie drapie, nie wyrywa się, zawsze taka była. Ale potem sraczki dostała i nie wiem czy to od tabletki czy odstresowo po tym szpitalu...może jej będę dawać też probiotyk osłonowo, co?
Obsrała mi pół chałupy:/ biedna i bardzo jej współczuję, a ja się jak dzika nasprzątałam bo mam dziecko pełzające, więc podłogę umyłąm milion razy...i kuwetę przeniosłam jej do łazienki bo ona w łazience najchętniej leży więc będzie miałą bliżej i wygodniej, bo tam gdzie do tej pory stałą to pod takim regalikiem i tam ciasno jest więc z tym niedowładem to przestała trafiać do kuwety:(
i jeszcze posikałą się pod siebie ze dwa razy...tyłek pod prysznic jej wsadziłąm i nawet nic nie powiedziała. No aniołek, a nie kot:*
jeśli chodzi o czas to wiadomo że to wróżenie z fusów, ale na razie nie ma tragedii- tzn. rusza się, myje, troszkę je, przychodzi na pieszczotki, mruczy...pewnie jeszcze pożyje kilka miesięcy (dr powiedział- może 3ms, może pół roku, może rok...), więc chyba jeszcze zdąży w ostatnich dniach skorzystać ze słonka w nowym ogrodzie, więc będzie miała wspaniałe warunki na te ostatnie dni...ech:(
Aha i jeszcze jedno- najprawdopodobniej już ten guzek na usuniętym palcu to był nowotwór. I ten kolec czy coś tam wlazło jej już w to jakby. Teraz będę wiedzieć że z najmniejszym guzkiem od razu się leci do specjalistów, a nie jakichś wiejskich znachorów:/
Postanowiłam nie brać żadnych nowych kotów dopóki będzie Bajeczka żyła. Bo chcieliśmy powiększyć stadko na większej powierzchni, ale chyba poczekamy, żeby nie miała dodatkowych stresów, niech sobie będzie jedyna i najważniejsza:*