nowotwory "satelity" ... ???

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 08, 2012 9:26 Re: nowotwory "satelity" ... ???

dziękuję...brzuch mnie boli z nerwów, a do 17 jeszcze tyle czasu...jeszcze do tego naszego śmigam, żeby mi zrobił dokumentację leczenia. Żebym miała co powiedzieć i pokazać Micuniowi...

hakuna

 
Posty: 77
Od: Śro wrz 07, 2011 18:58

Post » Czw mar 08, 2012 9:43 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Trzymam kciuki :ok:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Czw mar 08, 2012 14:32 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Mięsaki u kotów rzadko dają tego typu przerzuty (żeby było na opuszce i pod pachą) - tak więc bądź dobrej myśli - nic nie jest przesądzone, moją kotka miała nowotwór węzła chłonnego, według chirurga na pierwszy rzut oka wyglądało to bardziej niż kiepsko - szczególnie że kotka była po operacji amputacji łapy z powodu mięsaka kości. A okazało się że nowotwór jest - ale łagodny, minęło już kilka lat i nic się nie dzieje.

Trzymam kciuki za koteczkę - czasami coś źle wygląda, a okazuje się znacznie łaskawsze niż się człowiek spodziewa.

Blue

 
Posty: 23943
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw mar 08, 2012 23:08 Re: nowotwory "satelity" ... ???

I jak po wizycie :?:
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 09, 2012 13:19 Re: nowotwory "satelity" ... ???

:?:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 09, 2012 16:10 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Komputer mi wczoraj nie współpracował.
Oglądał go Micuń i poprosił też chirurga. Baja została w szpitalu na badania- rano miała rtg z kontrastem w sprawie tego kręgosłupa. Już wiem, że ma tam naciek duży i prawdopodobnie jest to od przerzutu...przednia łapa to także raczej przerzut. Jutro jeszcze raz się po badaniach widzimy z Micuniem i powie czy w ogóle można jakoś to leczyć- bo jeśli chodzi o ten paraliż to na pewno nie chirurgicznie co wiadomo po badaniu. W grę pewnie( jeśli w ogóle), wchodzi chemioterapia...nie wiem jednak czy to ma sens kota poddawać amputacji łapy- bo to trzeba zrobić, gdybyśmy ją leczyli i chemioterapii potem...ona jest chudziutka teraz, niewiele je więc słaba...no ale zobaczymy jeszcze co powie jutro lekarz.

hakuna

 
Posty: 77
Od: Śro wrz 07, 2011 18:58

Post » Pt mar 09, 2012 16:16 Re: nowotwory "satelity" ... ???

oczywiście lekarze komputera nike oglądali, tyl;ko kocika mojego- bo tak jakoś dziwnie mi to wyszło;)

hakuna

 
Posty: 77
Od: Śro wrz 07, 2011 18:58

Post » Sob mar 10, 2012 7:54 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Smutno mi że takie nieciekawe wieści :(
Posypało się koteczce zdrowie totalnie w jednej chwil :(

Blue

 
Posty: 23943
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob mar 10, 2012 18:08 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Dziś ją odebrałam i rozmawiałam z Micuniem, o naświetlaniach nic nie mówił, bo już niestety nie da się tego wyleczyć- powiedział, że gdyby to było ognisko to by operowali, ale przerzutów w takim trudnym miejscu to nie ma co:( powiedział, że na razie nie ma kondycyjnie tragedii, że póki tak sobie żyje "jakoś' to ma żyć, mam jej dawać sterydy codziennie bo działają przeciwzapalnie i zmniejszają obrzęk, więc trochę ja chronić będą przed stanami zapalnymi w tych miejscach przerzutów no i troszkę przynosić ulgę. Rano jej dałam tą tabletkę, ona jest bardzo grzeczniutka i wszystko można z nią zrobić- nie drapie, nie wyrywa się, zawsze taka była. Ale potem sraczki dostała i nie wiem czy to od tabletki czy odstresowo po tym szpitalu...może jej będę dawać też probiotyk osłonowo, co?
Obsrała mi pół chałupy:/ biedna i bardzo jej współczuję, a ja się jak dzika nasprzątałam bo mam dziecko pełzające, więc podłogę umyłąm milion razy...i kuwetę przeniosłam jej do łazienki bo ona w łazience najchętniej leży więc będzie miałą bliżej i wygodniej, bo tam gdzie do tej pory stałą to pod takim regalikiem i tam ciasno jest więc z tym niedowładem to przestała trafiać do kuwety:(
i jeszcze posikałą się pod siebie ze dwa razy...tyłek pod prysznic jej wsadziłąm i nawet nic nie powiedziała. No aniołek, a nie kot:*

jeśli chodzi o czas to wiadomo że to wróżenie z fusów, ale na razie nie ma tragedii- tzn. rusza się, myje, troszkę je, przychodzi na pieszczotki, mruczy...pewnie jeszcze pożyje kilka miesięcy (dr powiedział- może 3ms, może pół roku, może rok...), więc chyba jeszcze zdąży w ostatnich dniach skorzystać ze słonka w nowym ogrodzie, więc będzie miała wspaniałe warunki na te ostatnie dni...ech:(

Aha i jeszcze jedno- najprawdopodobniej już ten guzek na usuniętym palcu to był nowotwór. I ten kolec czy coś tam wlazło jej już w to jakby. Teraz będę wiedzieć że z najmniejszym guzkiem od razu się leci do specjalistów, a nie jakichś wiejskich znachorów:/

Postanowiłam nie brać żadnych nowych kotów dopóki będzie Bajeczka żyła. Bo chcieliśmy powiększyć stadko na większej powierzchni, ale chyba poczekamy, żeby nie miała dodatkowych stresów, niech sobie będzie jedyna i najważniejsza:*

hakuna

 
Posty: 77
Od: Śro wrz 07, 2011 18:58

Post » Nie mar 11, 2012 11:24 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Odkąd Bajeczka wróciła ze szpitala to posikuje pod siebie a czasem roznosi za sobą kropki, tzn. popuszcza przy chodzeniu...zastanawiam się czy jej się tak pogorszyło czy to po tym badaniu- miała wpuszczany kontrast do kręgosłupa no i narkoza...ale przecież to było w piątek rano to badanie! no i pomiaukuje...nie wiem...obejrzałam też dokładnie tą łapę przednią i ona tam ma już dwa guzy! Jeden od wierzchu łapy- od zgięcia opuszek- wchodzi w dziurę po paluszku i jest zrośnięty z poduszeczką! Okropne:/ A drugi się robi na palcu obok...i teraz już jestem prawie pewna że to z tym kolcem niby to był też nowotwór, bo tak samo wyglądało...no i urósł ten guz przez te dwa dni co byłą w szpitalu. Więc ja myślę, że 3-6ms albo rok to niestety ale zbyt optymistyczne rokowania:(
myje się i wczoraj ją głaskałam, posikała na mnie trochę...dobrze nie jest:(

hakuna

 
Posty: 77
Od: Śro wrz 07, 2011 18:58

Post » Nie mar 11, 2012 13:31 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Bardzo Ci współczuję.
To strasznie trudne chwile :(

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 11, 2012 20:55 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Straszne to wszystko. Nie umiem nic napisać. Nie pozwól jej cierpieć.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 12, 2012 12:16 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Wczoraj nic nie jadła, ani nie piła, nadal sikała gdziekolwiek, chociaż też trochę chodzi do kuwety...nie mruczała już:( Dzisiaj musiała troszkę się napić kociego mleczka, chociaż malutko, bo nie widać by w miseczce ubyło...ale wiem stąd, że zwymiotowała białą kropkę:( Nasikała jak na razie obok kuwety, ale to dlatego, że ona nie do końca kontroluje ten tył...dzwoniłam do tego weterynarza który wcześniej ją leczył (no tak wyszło, że miał jednak rację...) i porozmawiałam z nim no i powiedział to co i ja uważam...że jak jej się przez 1-2 dni nie poprawi, nie zacznie jeść i kontrolować potrzeb, to...................:( ;(

hakuna

 
Posty: 77
Od: Śro wrz 07, 2011 18:58

Post » Wto mar 13, 2012 10:42 Re: nowotwory "satelity" ... ???

Dziś między 13 a 14 przychodzi weterynarz. Ostatni już raz..................................................................................

hakuna

 
Posty: 77
Od: Śro wrz 07, 2011 18:58

Post » Wto mar 13, 2012 11:16 Re: nowotwory "satelity" ... ???

To strasznie smutne wszystko.
Ogromnie Ci współczuję.
Biedna koteczka :cry:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dran i 67 gości