Mała - w imieniu Morwitka,dziękuję za założenie wątku
Zawsze większe grono osób może Go poznać,zasugerować kierunek działania i wspomóc.
Nie planowałam takiego tymczasa,w kolejce czekają koty wolno-żyjące,proludzkie,którym pragnę znaleźć dom.
Ale w schronisku Morwit nie mógł zostać i tym sposobem mieszka u mnie.
Jest piękny.
Uwielbiam duuuże koty.
Ten Jego pysio i białe,długie wąsy
Moje koty,te które Go zobaczyły,zrobiły wielkie oczy i nieruchomo wpatrywały się w Niego,gdy przemieszczał się po pokoju.
Nie było żadnego syku.
One zrozumiały,że jest biedny w swoim nieszczęściu,taki duży i taki dla Nich nieszkodliwy.
Przyjęły Go do swojego grona jak starego znajomego.
Morwit praktycznie całą dobę leży na kanapie,schodzi z niej jedynie do miski,czy do kuwety.
Je leżąc na brzuchu,miseczkę ma między łapkami i celuje biedny,żeby złapać kąsek - głowa lata wtedy z prawej na lewą stronę
Kupala robi leżąc w kuwecie.
Sioo rzadko w całości trafia do kuwety-muszę pomyśleć dla Niego o jeszcze większej.
Morwitek nie lubi głaskania,po kilkunastu sekundach ma dość, buczy i oddala się na drugi brzeg kanapy.
Może ma złe doświadczenia z ludźmi ?
Gdy gadam Do Niego,patrzymy sobie w oczy,myślę co chciałby mi powiedzieć,gdyby mógł.
Jako tymczasowa opiekunka dołożę się do diagnostyki.
Bardzo bym chciała,żeby Morwit był sprawnym kotem.....