Matylda już w nowym domku w Sopocie;
rozmawiałam bardzo długo z ludźmi przez telefon, potem osobiście;
muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba ich podejście;
bardzo dziękowali za danie drugiej szansy, wytłumaczyli dokładnie swoją podbramkową sytuację wcześniej;
zadeklarowali mąż i żona, że na pewno zgłoszą się do mnie, gdyby pojawiły się jakieś problemy, bo chcą dla Matyldy jak najlepiej;
powiedzieli, że bardzo ją pokochali i nie spodziewali się, że można tak przywiązać się do zwierzęcia, które staje się częścią rodziny - to dla nich wszystkich pierwsze zwierzątko w domu;
mówili, że Matylda jest kotem wyjątkowym;
dzieci były też szczęśliwe, zwłaszcza starsza dziewczynka, która bardzo przeżyła rozstanie;
Matylda najpierw schowała się pod łóżko, ale kiedy mała zaczęła do niej mówić, wybiegła rozpoczęła przytulanie, mizianie i ugniatanie łapkami
mam wrażenie, że cała rodzina była szczerze i wyraźnie szczęśliwa;
to na prawdę spokojni, normalni ludzie z normalnymi problemami, ale myślę, że sporo się nauczyli przez to wszystko;
mam nadzieję, że będzie dobrze
dzięki jeszcze raz za rady i komentarze, czasem trudno podjąć decyzję