ja sama jestem nerwowa, nie raz i nie dwa nóż mi się w kieszeni otwierał, ale komentarz felin o 'kolejnej idiotce' był co najmniej nie na miejscu.
dziewczyna dopiero co zalogowała się na forum. całe nic jeszcze wie. całe mnóstwo musi zobaczyć, żeby zrozumieć.
dlatego proszę o spokój i rozsądek. w końcu chcemy dobra kotów, tak?
klaudus89
to co do tej pory padło na temat kastracji to święta prawda. ja oprócz tego mogę dodać, że kastracja przedłuży życie Twojego pupila. jakim cudem? spowalnia metabolizm, 'komórki wolniej się zużywają', oprócz tego odpada ryzyko wielu groźnych chorób, chociażby już wspomniane kocie AIDS, białaczka [u kotów jest zaraźliwa], całe mnóstwo innych chorób wirusowych, że o nowotworach jąder czy prostaty nie wspomnę. uwierz na słowo - Twój kociak nie będzie nieszczęśliwy z powodu utraty rodzinnych klejnotów, zwierzęta nie kopulują ze względów emocjonalnych czy dla przyjemności [za wyjątkiem delfinów i wyższych naczelnych

], kieruje nimi tylko popęd. nie stanie się z tego powodu smutny, nie będzie płakał za utraconą męskością. za to są całkiem spore szanse, że zrobi się jeszcze bardziej miziasty. nie będzie się też stresował, że gdzieś w domu jest kotka, a on nie może jej wychędożyć [bo to jego obecne zachowanie to właśnie to]. kiedy pozbawisz go jajek - pozbawisz go też tego dyskomfortu.
co do koteczki... ruja u kotów może trwać długo. baaardzo długo. wytrzymasz jej płacz przez miesiąc? dwa? pół roku? codziennie, o każdej porze dnia i nocy? albo jak zacznie posikiwać i znaczyć teren jak kocur? czy może za każdym razem będziesz ją dopuszczała? ale co wtedy z kociakami? nie znajdziesz dobrych domów dla wszystkich. nawet, jak ktoś będzie zaręczał, że będzie dbał to nie masz pewności, że tak właśnie będzie. dla Ciebie 'dbanie' to co innego, a dla kogoś innego dbaniem będzie to, ze da kotu jeść whiskasa czy inną padlinę, da mu pić i jego zdaniem wystarczy.
do tego dochodzi ryzyko ropomacicza. poczytaj o tym. ta choroba zabija. kiedy już się pojawi, to często nie można zwierzakowi pomóc, zostaje tylko eutanazja. warto? warto uśpić kotkę, bo ktoś chciał mieć kocięta? prowadzenie ciężarnej kotki czy suki to wcale nie taka lekka sprawa. na dodatek generuje spore koszty. bo przecież Ci na kotce zależy i chcesz, żeby była zdrowa, tak samo jak jej ewentualne przyszłe dzieci, prawda? więc pojawia się konieczność karmienia dobrą karmą, specjalną dla kotek ciężarnych i karmiących. to nie jest tania impreza. do tego dochodzą kontrolne usg, to jest jeszcze droższa sprawa. a i tak, pomimo tych wszystkich zabiegów nie masz pewności, że nic się koteczce nie stanie, że kocięta będą zdrowe. tak samo jak u ludzi - chuchasz, dbasz, ale nigdy nie masz 100% pewności, czy nie pojawią się jakieś komplikacje. tyle, że o ile kobieta powie, że właśnie zaczyna rodzić i trafi do szpitala, o tyle kotka zakopie się w szafie, wersalce, najdalszym i najgłębszym kącie mieszkania i nawet nie będziesz wiedziała, że ona w tej chwili może się wykrwawiać na śmierć.
są jeszcze inne 'fajne' rzeczy. jak na przykład nowotwory sutka. tak, u zwierząt też to jest. tak samo groźne, jak u ludzi. ale można skutecznie wyeliminować ryzyko wystąpienia przez - no właśnie, sterylizację.
choroby genetyczne to już zupełnie inna bajka. a raczej koszmar. ktoś wspomniał o torbielowatości nerek. u persów to jest nagminne. tyle, że w pełnoprawnej, świadomej hodowli każdy kot, który ma być dopuszczony do rozrodu jest pod tym kątem badany. dlaczego? a dlatego, żeby nie powoływać na świat kociąt, które będą na samym wstępie miały nad sobą wyrok śmierci. bo tym jest wrodzona torbielowatość nerek - odroczonym wyrokiem bolesnej śmierci. odroczonym na tyle, że nie wiesz kiedy zaatakuje zabierając Ci kota.
piszę to jako osoba, która lada moment odbierze dyplom lek. wet., ale także, a może przede wszystkim jako właścicielka 2 szczęśliwych wysterylizowanych dachóweczek, a także 'ślicznej, malusiej, kochanej yorusi! dlaczego jej nie dopuszczasz, takie śliczne szczenięta by były! ja bym od razu jednego dla siebie i jednego dla mamy chciała!'. nie dopuszczam i wysterylizowałam właśnie dlatego, że moja mała jest wyciągnięta z pseudohodowli. ma problemy zdrowotne, za to nie ma rodowodu. macicy i jajników też już nie ma, ale nie ma tez raka ani innego paskudztwa. za to ma mnie a ja mam ją. i tego samego - wielu lat w zdrowiu i wzajemnej miłości życzę Tobie i Twoim kociambrom
