Na 90 % jest transport dla kocurka do Warszawy na niedziele.
Niewiele myśląc sprzątnęłyśmy chłopka z pod bloku i przez chwilą odwiozłyśmy go do na te parę dni do hoteliku w lecznicy.
Puchatek został odrobaczony i odpchlony. Jest strasznie fajny i łagodny. Wielki kocur ponad 5 kg waży. Futro pofilcowane troszkę ale tragedii nie ma.
Na szybko udało się zauważyć dwie rzeczy.
Pierwsza sprawa to taka, że kocurek ma wycięte lewe ucho. Najprawdopodobniej był przez kogoś łapany do kastracji i wypuszczony z powrotem. Niestety nikt ze znajomych kociarzy go nie kojarzy.
Uszy wycinają u nas tylko bezdomniakom więc odpada opcja, ze kastrował go właściciel.
Druga rzecz, która wyszła to okazało się, ze kocurek ugniata łapkami i ssie ubranie. Czyli pewnie ktoś za wcześnie go od mamusi zabrał. I sierotka taka wyrosła zupełnie bezradna.
Bardzo pozytywnie reaguje na inne koty-zero fuczenia i negrwowych zachowań. Nie boi się też psów !
Niestety trochę panikuje podczas podróży i po zapakowaniu do transporterka. Uspokoił się po ok 15 min od wypuszczenia go. W nowym miejscu zachował się bardzo na luzie (oprócz tego początkowego miaukolenia). Bez chowania się i stresowania, zaczął po prostu zwiedzać.
W rzeczywistości wygląda 100 razy lepiej niż na tych zdjęciach robionych w nocy
