magyrato pisze:Dokladnie, wielkosc rany po zabiegu zalezy po czesci od techniki lekarza, wielkosci reki(nie kazdy lapie macice haczykiem ), umiejscowienia narzadow (to bardziej u suk, czasem trzeba sie dosc konkretnie zaglebic), stanu macicy i jajnikow. Kiedys w ogole sterylki od brzucha byly dosc masakryczne, tak na 8-10 szwow nawet, teraz standartowo jest 2-3. Tego bym sie najmniej czepiala, za to sciemy z ogolonym brzuchem tak.
Problem polega na tym, że to są sterylki kotek wolnożyjących, dość szybko wypuszczanych na wolność, więc im mniejszy szew, im staranniejszy - tym mniejsze ryzyko dla kota. Na takie zabiegi byl przetarg. I tego się "czepiam" - w specyfikacji przetargowej jest zapis o przetrzymaniu kota min.48godzin, lecznica traktuje to jako łaskawe maximum.
Koty robione małym szwem przez brzuszek czy boczek nastepnego dnia są jak "nowe", po większym cięciu dochodzą do siebie dlużej. Jesli lecznica robi duże cięcie, powinna przetrzymywać zwierzaki odpowiednio dłużej, nie spychać tego na karmicieli. UMŁ placi za coś w rodzaku kompletu, czyli za kota gotowego do wypuszczenia.
Ściemy z brzuchem się czepiam i czepiać będę. Szczególnie że jeśli o 16tej kotka jeszcze byla przed zabiegiem a o 18tej - w pełni wybudzona, to mogę podejrzewać, że uszko ciacnhięto jej na żywca. W narkozę odwracalaną w tej lecznicy dla kotów wolożyjących nie wierzę.
Koty po narkozie odwracalnej też miałam, po dwóch godzinach nie były aż tak "żywe".