Ale może jednak przemyślisz to raz jeszcze i następnego kota nie będziesz puszczać luzem? Po to, by kot nie ucierpiał a ty nie zakładała następnych alarmowych wątków.
I wybacz, ale wygląda to na proste - łatwo przyszło, łatwo poszło. Kot zginął - trudno, znajdę następnego - w końcu tyle ich w koło

. Szukać kota - nie, bo mi nie pozwolili. Jeśli to nie ty decydujesz o tym jak ma wyglądać opieka nad kotem, to może wstrzymaj się z przyjmowaniem następnego zwierzęcia, bo nie jesteś do tego gotowa. Zwierzę to nie pluszowa zabawka za 5 złotych, tylko istota, która czuje i powinna mieć zapewnioną opiekę, której potrzebuje. A poddać się po kilku dniach? Uznać, że na pewno nie żyje? Tego się nie robi czującej istocie. Bo są przypadki, gdzie kot czy pies odnajdywały się po roku. Jeśli były to domy odpowiedzialne, przyjmowały je z powrotem i dbały o to, by nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzyła. Ale czasem "kochający właściciele" odwozili je do schroniska lub wywalali na dwór, bo już zdążyli wziąć nowe zwierzątko, a tamto jeszcze by zepsuło nową zabaweczkę.
Przemyśl to, zanim zaczniesz "pocieszać się" kolejnym kotkiem.