OK, niech tak będzie zgadzam się na wszystko;)
Jak to mówi nasza pani weterynarz, to jest chłopak specjalnej troski i naprawdę wymaga szczególnej opieki. Gdybym go komuś oddała, umierałabym chyba ze strachu, że nie zapewni mu wystarczającej opieki.
Kocio został znaleziony 8 czy 9 września i od tego czasu mieliśmy już:
a) walkę ze świerzbowcem i problemy z brzusiem (zrobił się jak balon),
b) zapalenie pęcherza leczone synuloxem, po którym Mały dostał uczulenia i wydrapał sobie na karku dziurę o średnicy 2 cm (wtedy to już w ogóle stał się nieatrakcyjny dla potencjalnych opiekunów, a rana leczyła się miesiąc!),
c) gdy wydawało się, że wreszcie jesteśmy na długiej prostej i udało mi się go wreszcie zaszczepić - po trzech dniach dostał zapalenia gardła. Trzeba było podać antybiotyk, witaminy i coś przeciwbólowego. I co? I po zastrzyku z witamin (bolesny!) małemu zaczęła trząść się nóżka... To było w ubiegłym tygodniu. Teraz noga jest już OK. Ale walczymy z biegunką:(. Najprawdopodobniej ma ją po antybiotyku (i/lub immunodolu). Osłuchowo wszystko jest OK, temperatura wzorcowa, gardło już czyste, apetyt ogromny, ale Mały zrobił się podejrzanie spokojny. Nie chce tłuc się z Rudą jak wcześniej:(.