Ech, a mialo byc tak pieknie - wszystko wrocilo do normy...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 25, 2004 19:24

Kiara, uszy do gory. Dziewczyny maja racje. Za jakis czas Paczus nie bedzie nawet pamietal, ze byl jedynakiem. Wierz mi, wiem to z doswiadczenia. Paczus bedzie zadowolony, mala bedzie miala szczesliwy domek, tylko daj im troche czasu. Szesc dni to naprawde niewiele, sprobuj, daj im 2-3 tygodnie, a zobaczysz, ze bedzie zupelnie inaczej.
Obrazek

cathrine1

 
Posty: 753
Od: Śro maja 28, 2003 23:53
Lokalizacja: Wawa-Bródno

Post » Śro lut 25, 2004 20:29

2,5 roku temu wzielismy kotka od pewnej pani. Kotka nazywa sie Furia, jest kosmicznym lecz nie lubiacym pieszczot kotkiem. Czasem da sie poglaskac ale tylko mojemu tacie :) Po jakims czasie wyprowadzilam sie z domu i zamieszkalam na wlasnym mieszkaniu. Postanowilismy wziac malego kocurka. Niestety, ulozylo sie w taki sposob ze po 6 miesiacach bylismy zmuszeni zamieszkac tymczasowo u moich rodzicow. Pojawil sie problem w postaci 2 kotkow . Furia jest dorodna kocica, bardzo agresywna (mimo ze wysterylizowana)ktora nie akceptuje innych towarzyszy w domu, oprocz niej. James natomiast ( ma 6 miesiecy) jest malym, czarnym, ogromnie szalejacym kotkiem, ktory uwielbia urzadzac sobie maratony po calym domu. Odizolowanie bylo niestety konieczne , gdyz po kilku spotkaniach Furii z Jamesem robilo sie dosc goraco. James lgnie do niej mocno, bardzo go interesuje inny kotek natomiast Furia prycha i syczy na niego, jerzy sie cala i nie da do siebie podejsc. Ucieka pod stoliki i z ukrycia fuczy i rzuca sie na Jamesa. Nie chcielismy zbytnio ryzykowac i zostalo na razie na tym ze James mieszka w jednym pokoju, a Furia w drugim. Robimy im spacerki w postaci zamknietych drzwi oraz przedpokoju, pokoju, kuchni i lazienki do biegania. Maja regularne zmiany :) Czasmi zdarza sie ze James sie przesmyknie do drugiego pokoju, ale wtedy Furia ostrzy na niego zeby i James szybko ucieka po czym my interweniujemy :)
Wydaje mi sie ze jezeli zajdzie taka potrzeba odizolowania 2 kotkow, w pelni sobie z tym jakos poradzisz :) Trzeba natomiast pamietac aby tulic i glaskac je jednakowo, mialam kiedys przyjemnosc widziec zazdrosc Jamesa :))

fefe

 
Posty: 63
Od: Wto lut 10, 2004 12:31
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro lut 25, 2004 21:15

Kiara..nasz Horacy do tej pory leje wszystkie 3 pozostałe koty..ale już mniej. Kiedyś wróciłąm do domu i zobaczyłam na ścianie krew.... wyobrażąsz sobei, jak się zdenerwowalam i już chciałam zrezygnować ale...dziewczyny z forum przegadały mi do rozumu i... jakos jest. Pewnie,że moje kobiory nie są w takiej komitywie, jak kicorki Gacusiowej Mamy ale... tolerują się po dwóch miesiącach.. :)

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Śro lut 25, 2004 21:22

Tak mi troche lepiej jak czytam takie wiadomosci :) Zuza, masz jakies blizsze dane na temat tego homeopatyku? Bedziemy sie wszystkiego chwytac :roll: Póki co Adi nie ma już (w mieszkaniu) od trzech dni, a Pączuś nadal ma jakas paranoje... :(

W dodatku pojawia sie drugi problem. Adi wydziera sie pod drzwiami, kiedy sie wychodzi, to wcale nie domaga sie mizianek, ale wypuszczenia na strych 8O Tyle ze ze strychu trasa wiedzie prosto na dach. Kiedy zamieszka u nas, w co wierze - nie bedzie nawet mowy, zeby wychodzila. NIkt nie bedzie jej wypuszczal co rusz, a poza tym zbytnio sie boje. Nie ma niby szans, zeby spadla przy tym dachu od strony podworka, do ktorego ma dostep, ale... :roll: Z relacji poprzednich opiekunow wnioskowalam, ze wychodzila tylko niedawno, kiedy musiala ewakuowac sie przed psem. Teraz mowia, ze wychodzi od przynajmniej 6 lat, codziennie, regularnie. :( Czy jest szansa, zeby oduczyc takiego kota spacerow?
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lut 25, 2004 21:24

katanga pisze:Kiara..nasz Horacy do tej pory leje wszystkie 3 pozostałe koty..
A jak reaguje wzgledem was? Staram sie sledzic twoj dokoceniowy watek mozliwie na biezaco, ale chyba mi cos umknelo :oops:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lut 25, 2004 21:24 Lanie kotow

Mój starszy kot, kastracik, Migdal lal wszystkie koty ktore przybywaly do mojego domu, tak ze az chuczalo. Az nadzial sie na Felke, ktora zaskoczyla go miloscia. Migdal zglupial i tak zostalo do dzis. No moze nie do konca, bo teraz Felka nikogo raczej nie kocha. Mam nadzieje ze bedzie zdrowa i dalej beda sie kochac.
No cóż różne sa metody zjednywania sobie kotów. Jedne sie tluka przez dobrych pare tygodni a inne palaja do siebie namietnoscia od pierwszego spojrzenia.
Nie martw sie, polubia sie albo przynajmniej zaczna tolerowac.
Puchacz[/list]

Puchacz

 
Posty: 2013
Od: Nie lut 22, 2004 16:23
Lokalizacja: W-wa

Post » Śro lut 25, 2004 21:34

Kiara - oduczenie jej bedzie bolesne dla uszu, nie ma sie co oszukiwac, ale sie da. Tylko to niestety trwa.
Zaraz ide suzkac tego homeopatyku. Biala go dostala na wypadek mojego wyjazdu, bo ona strasznie przezywa nawet jak sie spozniam do domu. To mialo ja uspokoic i wyciszyc. Nie dostawala w rezultacie, bo po prostu siedziala pod drzwiami i czekala patrzac na klamke az zasypiala ze zmeczenia...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87959
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro lut 25, 2004 21:39

ignatia amara 9CH, dwa razy dziennie po trzy kulki. Moga byc rozpuszczone w wodzie (ja tak daje).
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87959
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro lut 25, 2004 21:45

Mnie na szczescie omijały krwawe sceny. Jakos sie od poczatku dogadywały, ale moze dlatego że do dorosłej kotki Pyzy doszedł kociak Tygrysek, który od poczatku był nią zafascynowany. a potem jak doszła Marysia (maleństwo 5-6 tygodniowe razem z innym kociakiem Majorem), Pyza potraktowała to jak kolejny dopust boski (jak czegos nie mozna zmienic, to trzeba to polubić), Tygrysek mimo swoich dwoch lat jest dosc dziecinny i tez sie szybko z nowym dzieckiem oswoił.
Pyza jest kotem wyjątkowym, niezwykłym. Jest rozsądna, miła i szalona.
Tygrysek jak juz przełamie lęk jest chętny do zabawy.
wiec mam trojke dzieci, ktore poluja na siebie, ganiaja sie i wylizuja sobie futerka wzajemnie.

Iwona

 
Posty: 12813
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Śro lut 25, 2004 22:11

Kiara pisze:
katanga pisze:Kiara..nasz Horacy do tej pory leje wszystkie 3 pozostałe koty..
A jak reaguje wzgledem was? Staram sie sledzic twoj dokoceniowy watek mozliwie na biezaco, ale chyba mi cos umknelo :oops:

Na poczatku był bardzo niezadowolony i fuczał :? Widać było,że mocno nadęty. On, niestety, nie należy do pieszczochów, to i nie odczuliśmy specjalnie jego humorków. Zresztą , ja bardzo kocham moje zwierzaki, ale to ja jestem szefem w domu a nie one :) Horacy nie miał innego wyjścia, jak przyzwyczaić się. Tak go wytresowałam, że reaguje na moje ostre "nie rusz!" :D :D Oczywiście nie zawsze, ale reaguje :P

Nie martw się, wiem,że okropne są te pierwsze tygodnie, ja co i rusz miałąm momenty zwątpienia, ale ..jakoś powoli się wszystko prostuje :)
Nie poddawaj się :)
Trzymam kciuki :)

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Śro lut 25, 2004 22:20

Kiaro, bedzie dobrze! :ok:
Moja Zuzia-terrorystka przez rok czasu docierala sie z Coco a i tak rewelacyjnie nie jest. Zuzia toleruje Coco ale przyjazni miedzy nimi nie ma. Do tej pory potrafi wprac Coconi tak, ze kudly leca i jest straszny wrzask.
Zobaczysz, ze w koncu kochany Paczus zaakceptuje drugiego kotucha w domu :D Trzymam za Paczusia-Skarbeczka :ok:

Izabela

 
Posty: 6922
Od: Nie cze 08, 2003 20:33
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw lut 26, 2004 0:02

Kiaro, wyobrażam sobie jakie to uczucie patrząc jak nasz pieszczony kocanek obraził się na nas i cały świat. Maurycy każdego nowego - a właściwie nową jak do tej pory - witał z otwartymi ramionami :wink:
Z kolei przybywające nie były zadowolone z faktu przybycia tu. Niestety z Lizą się nie dogadał, ale za to z Jagusia bardzo szybko - choć przecież pierwsze stracie wyglądało naprawdę nieciekawie. Byłam tak pełna obaw jak to będzie. Biorąc pod uwagę wszystkie znane mi przypadki dokocenia się - z forum- bardzo, bardzo rzadko zdaża się, że któryś kot naprawdę chce być sam, lub nie chce być z tym akurat konkretnym kotem który przybył. Co do zapoznawania się, stosuję metodę "na żywioł". Gdy przyjechała Jagusia, chciałam je wbrew swojemu dotychczasowemu zapatrywaniu na sprawę rozdzielać na początku, ale w praktyce było to tak uciążliwe i właściwie też stresujące dla nich, że zgezygnowałam. Była ostra sprzeczko-walka, ale tylko jedna taka porządna, a później co dzień to lepiej było. Co komu wolno i kto gra tutaj pierwsze skrzypce do dziś ustalają :D ale w sposób na który nawet miło czasami się patrzy. Co dwa koty to nie jeden, mówię Ci :D Trzymam kciuki za pomyślność w dogadywaniu się Adi i Pączusia.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lut 26, 2004 21:04

Trzymam mocno kciuki za jaśniepaństwo co by się wreszcie zaczęło tolerowac, a nawet lubić w najblizszej przyszłości :ok:

Jeżeli nie zrezygnuje z mojego marzenia (małej, gabarytowo, nie wiekowo, burej koteczki), to bedzie mnie niestety czekać podobna przeprawa z panem Obisiem w roli głównej :?

kociamatka

 
Posty: 13328
Od: Śro mar 20, 2002 13:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 26, 2004 22:25

Ja najciężej przeżyłam pierwsze dopsienie. Miałam Okruszkę od 10 miesięcy, gdy przygarnęłam ze schroniska Kajtusię. Okruszka nie miała złych doświadczeń z psami, prawdę mówiąc, nie pamiętała chyba wogóle żadnych doświadczeń z innymi zwierzętami, bo tafiła do mnie jako malusieńka, najwyżej 5-cio tygodniowa koteczka, osierocona na skutek ludzkiej podłości (zabito jej mamę) i przez te 10 miesięcy była jedynaczką. Jednak przybycie wielkiej jak dla niej, trzy razy większej psicy to było dla niej bardzo trudne. Bała sie, a zarazem była wściekła (charakterek ma raczej taki...hmm...zdecydowany :wink: ).
Dwa tygodnie było strasznie, kotka chodziła po ścianach niemal, przed psem, jeżeli już wogóle, to przelatywała wściekłym galopem prowokując pogoń, a równocześnie próbowała rzucać się z pazurami. Byłam przerażona. Nie miałam żadnego doświadczenia, nie byłam na żadnym forum czy liście (wogóle internetu nie miałam), sama musiałam się z tym uporać. Myśli miałam różne, od czasu do czasu widząc oczami duszy krwawe zakończenia (już to zagryziony kot, już to pies ze straszliwie pooranym pazurami pyskiem). Nie miałam pojęcia, co robić. Okruszkę kochałam bardzo. Ale nie wyobrażałam sobie też oddania wziętego w ciężkiej depresji psa, który dopiero zaczynał nieśmiało ufać, że poniewierka się skończyła. Byłam wtedy na długim urlopie zdrowotnym, siedziałam w domu, patrzałam na to wszystko i żołądek zamieniał mi się z nerwów w twardy kamień. Ale krew się nie lała, czas mijał i po dwóch tygodniach zaczęło się powoli, powoli zmieniać na lepsze.
Od tego czasu minęło prawie 5 lat. Między Okruszką a Kajtusią wielkiej przyjaźni nie ma, ale zawarły pakt o nieagresji. Czasem tylko demonstrują swoją siłę, ale na odległość (obie są bardzo silnymi osobowościami i nie ustaliły dotychczas, która jest wyżej). A jak przed 3,5 laty Kajtusia miała ciężko ranną łapę, Okruszka siedziała przy niej jak siostra miłosierdzia przez dwa dni, aż stan Kajtki nie zaczął się poprawiać.
No i nie mają już obie wielkich problemów z akceptowaniem nowych przybyszów :D
Więc Kiara, uszy do góry, będzie dobrze :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt lut 27, 2004 9:54

katanga pisze: Pewnie,że moje kobiory nie są w takiej komitywie, jak kicorki Gacusiowej Mamy ale... tolerują się po dwóch miesiącach.. :)

:oops: wiem, wiem, że udało mi się strasznie, strasznie..... :)
nie wierzyłam że moi chłopcy tak się szybko dogadają, ale u mnie myślę że największą rolę odegrała postawa Gacusia - rezydenta, który od początku był nastawiony bardzo pozytywnie do małego i go 'oswajał'... teraz lata do niego jak tylko mały miauknie, zakopuje jego kuwetowy 'urobek' i ustępuje miejsca przy misce.... super starszy brat :dance2:
czterej pancerni.... i piesy dwa :)
ObrazekObrazekObrazek Obrazek

Gacusiowa

 
Posty: 5427
Od: Wto gru 09, 2003 12:22
Lokalizacja: Świebodzin, home sweet home <3

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 51 gości