Witam wszystkich.
Krótki serwis informacyjny.
Gajina - mój największy powód do zmartwień w tej chwili. Jest stabilnie, ale nie jest dobrze. Gajina jest koszmarną histeryczką, jeśli chodzi o zabiegi. Histeryczką z niewydolnością oddechową. O ile podanie leków to stres krótki, o tyle pobranie krwi, a zwłaszcza RTG, który wymaga podania lekkiego znieczulenia, mogą zakończyć się atakiem duszności.
Drugi powód do zmartwień to Basquiat. Trochę mniejsze to zmartwienie, bo mały je i bawi się, ale znacznie wolniej przybiera na wadze niż pozostała dwójka i szybciej się męczy. Wygląda nadal kuriozalnie. Pamiętacie może taki teledysk o kotkach z kosmosu, które wylądowały na Ziemi, plączą się ludziom pod nogami i nikt nie zwraca na nie uwagi? Basquiat wygląda właśnie jak taki kotek z kosmosu.
Na fotce przytulony do pleców Tili.

Na tej - Basquiat i Maluszek spotkanie nos w nos.

Tu - Biała i Rotten.

Nietypowi tymczasowicze Hospicjum mają się świetnie, jak widać.
Moai jest już zupełnie naprawiona - załatwia się do kuwety, niczego nie gubi i nie ma biegunki. Foty nie dała sobie zrobić, gdyż nadal unika mnie. Za to pięknie się bawi z Ganeshą.
A Ganesha się lansuje.
O tak się lansuje.

Mam nadzieję, że na fotach dobrze widać jaki jest ofutrzony. I na łapkach - ma długie kłaki między opuszkami. I na uszkach. I na brzuszku. I w ogóle wszędzie.