Fredziolina nie wiemy jak Ci normalnie dziękować
Za tydzień na pewno wpadniemy w odwiedziny
Ledwo co wjechałam do Lubina i weszliśmy do Tomka rodziców a tu tato dzowni:
yyy Ewka słuchaj jest sprawa, znalazłem dwa kociaki małe na łące jeszcze nie widzą - chyba nie muszę mówić że mało na zawał nie zeszłam
No to heja szybko do mnie do domu, szybkie szkolenie jak termoforek obwinąć i maluszki ogrzać i zaczęła się gehenna poszukiwania mleka i butelek

W tym mieście to ledwo idzie coś znaleźć

Półtorej godziny jeździliśmy i szukaliśmy - do tego jedyne butelki to te badziewne trixy z tym wielkim dziubem
Mama podjęła się że będzie je karmić mimo że nie ma żadnego doświadczenia. (na początku myślałam żeby je do Kitki dać ale ona ma 5 maluchów do tego jeszcze na antybiotyku bo kk im się odnowiło - nie znam się ale podejrzewam że jeżeli by się zaraziły to w tym wieku miałyby marne szanse, do tego jeszcze przed lipcem muszę zabrać Ninę do siebie potem wyjazd więc mamusia z kociakami mogą być u mnie góooooora do połowy lipca...o ile Nina nie będzie się agresywnie zachowywać w stosunku do mamy i maluszków - te małe chcieliśmy jej podłożyć żeby wylizywała a ta głupia tylko na nie nasyczała i uciekła przerażona

)
P.s proszę się nie martwić bo kociaki wszystkie mają docelowe DT zaklepane i mamusia też
Aa i takich małych kotów to ja w życiu na oczy nie widziałam

Co za skur... je tam zostawił

A na pewno je ktoś wyniósł bo chwilę przed tym padał deszcz więc gdyby jakaś kotka je przeniosła to by były po prostu mokre, po za tym trawa była typowo ugnieciona przez podeptanie butem nie takie typowe gniazdo. Tato poszedł poszukać czy nie kręci się tam jakaś kotka ale nie było

Ja nie wiem czy na tym ustroniu to jacyś zboczeńcy mieszkają czy co
