Malutka coraz lepiej, ale bardzo bardzo powolutku. Zmiana na lepsze jest, ale nie jest to skok kangurzy. Po przetoczeniu, dziś w badaniu krwi albuminy wzrosły z 22,5 na 23. Potas też zaczął gonić dolną normę (prawie dolna norma). Limfocytów nadal mało.
Łapeczki spuchnięte, ale mam wrażenie, że już tylko same palce - tak jak na samym początku, nie ma opuchlizny powyżej.
Malutka miała 2 wlewy doodbytnicze, gdyż zalegała masa kałowa. I w jednej z nich była ok.15 cm martwa glista
Próbuje jeść (za to po wlewach i kupie zwymiotowała bidulka).
Była na kroplówce - część z niej przespała u mnie na brzuchu. (Anja zrobiła zdjęcia, ale nie wiem czy wyszły, jeśli tak, to pewnie wklei).
Mała jest coraz bardziej świadoma, więc przez to też wygląda na bardziej znękaną. Wraca do siebie, o czym świadczy fakt "skrzeku" na wszystkim obecnych - domagała się głaskania (Ci co ją wcześniej poznali, wiedzą o co chodzi

)
Dziś otrzyma jeszcze lek (nazwy nie pamiętam), który wzmocni naczynka włosowate. Może pomóc w zejściu opuchlizny.
Dziś lub jutro (raczej jutro ze względów logistycznych) otrzyma jeszcze jedną dawkę osocza (na razie z banku, uprzedziłam o swych domowych dawcach w obwodzie)
Upewniłam się: usg - serce, płuca, wątroba, trzustka, nerki w porządku. Lekki stan zapalny kikuta macicy określony jako typowy pooperacyjny. Na usg nic groźnego.
Być może jest tak, że budowa nerek jest bez zarzutu, natomiast mogły się pogorszyć pod względem czynnościowym i stą utrata m.in. białek.
Diagnostyka trwa. Wiele rzeczy jeszcze do ogarnięcia. Ale wiele rzeczy stało się jasnych (jak np. martwa glista, która zapewne trochę toksyn uwolniła

)