Jest!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie ma takich słów, które mogą wyrazić to co teraz czuję. Wcale nie był w Łagiewnikach!
Ale od początku...dziś byłam na Fredry po raz kolejny ok. 19.00, szukałam go do ok.20.30, wróciłam spłakana do domu bo już powoli zaczynałam wątpić, że znajdzie się na tak wielkim terenie gdzie mnóstwo jest domów, ogródków, garaży itp. Ledwo weszłam, zadzwonił telefon. Dzwoniła Pani z mojego osiedla i poinformowała mnie, że kot w czerwonej obroży mieszka u Pani z kiosku niedaleko mojego bloku, na Wysłouchów, jest bezpieczny i dopiero dziś zauważyła ogłoszenie, bo kilka było zdartych ze słupa. Poszłam więc z transporterem do mieszkania, gdzie w drzwiach przywitały mnie dwa koty i pies, a za nimi wyszedł mój królewicz Franciszek. Pani miała go od niedzieli, karmiła Royalem i ugościła w swoim łóżku-także miał ciepło, był najedzony i bezpieczny. Jedyną "ujmą" na honorze było wzięcie go za kotkę

dostał tam robocze imię "Czarna". Przeciągnął się, przywitał delikatnie i od razu wskoczył do transportera. Wróciliśmy do domu, zakomunikował mi, że chętnie by coś zjadł. Opróżnił miseczkę, dał się wycałować przez kilka minut, a teraz już grzecznie śpi w mojej pościeli.
Dziękuję wszystkim, którzy o nas ciepło myśleli i zaoferowali pomoc, dziękuję Bartkowi, dzięki takim ludziom jak Wy, dzięki takim ludziom jak Pani z kiosku, ten świat jest lepszy.
Franek niedługo dostanie towarzyszkę-żeby było mu raźniej i weselej.
a ja jutro pójdę ściągnąć ogłoszenia i umówię montaż siatki.
Pozdrawiamy wszystkich Kociarzy!