Satoru pisze:Psotka ma 8 lat. Wszystkie te lata spędziła niemal w rajskim ogrodzie. Wychuchana, zadbana, błyszczące futerko, ciepła kanapa i młodsza kocia koleżanka w domku. Specyficzna, przesądna właścicielka niezmiernie zatroskana o Psotkę, biegająca z nią regularnie do lekarza. Sterylizacja, szczepienia... I kochające ręce do głaskania.
I te właśnie ręce trzy dni temu przyniosły ją do uśpienia. "Bo przynosi pecha". Właścicielka widocznie tak zatonęła w kabale i numerologii że dosięgnęła dna, kiedy absurd zaczyna wypełniać jej życie. W zasadzie to kota chciała oddać. Ale najlepiej, to by było jednak uśpić. No bo przecież jak żyć z takim pechowym kotem!
I siedzi od 3 dni w lecznicowym szpitaliku. Miękkie dywaniki zamienione na drucianą klatkę. Przerażona. Czasami syknie, czasami warknie. Zazwyczaj jednak podchodzi do krat i nawołuje, aby głaskać. Żałośnie płacze, aby się nią ponownie zainteresować. Spadła w przepaść, z której teraz rozpaczliwie pragnie się wydostać.
Brak słów, aby opisać, co myślę i co czuję. Oraz na to, co zrobiłabym właścicielce, bo niechybnie trafiłabym pod kodeks karny.
Psotka nie może w lecznicy zostać długo. Nikt jej nie uśpi, ale niestety, jeśli nie znajdzie się dom, choćby tymczasowy, grozi jej schronisko... A tam, domowa, wypieszczona koteńka zgaśnie BŁYSKAWICZNIE
Psotka jest buro-popielata, lekko pręgowana. Jest grubiutką koteczką, aktualnie dostaje karmę odchudzającą. Jest gładziutka i błyszcząca, zdrowa i jak już wspomniałam, wysterylizowana.
Ale kto ją zechce, kiedy wokół tyle pięknych, kolorowych kociaków...
Allegro:
http://allegro.pl/show_item.php?item=1592676987Błagamy o szansę...
