» Nie mar 13, 2011 22:19
Re: ZMASAKROWANE kotki - wypadek czy ktoś im to zrobił? POMOCY!
Widziałam już takie rany, jak u tego kociaka. Jako skutek złapania w pętle (sidła), jakie przeważnie zastawiają gołębiarze na działkach lub sadyści w innych miejscach. Kilka lat temu sama uwalniałam kociaki z podobnymi ranami - niektóre niestety, nie miały szans na przeżycie. Zdarzyło mi się widzieć dwa przypadki, kiedy 4 łapy były "załatwione". Przyznaję, że wtedy nie męczyłam rannych zwierząt - skróciłam im w humanitarny sposób cierpienie. Nie ma bowiem szansy na szczęśliwe życie kot bez nóg. To powolna agonia, a jeśli znajdzie się odważny, który poświęci się całkowicie opiece nad takim stworzeniem (tj. będzie go nosił, masował, gimnastykował, mył itd.) - to trzeba wziąć pod uwagę, że musi to być poświęcenie całkowite dla takiego kaleki. Nie będzie już czasu na pomoc innym zwierzętom. A jeżeli w domu były wcześniej zwierzęta, to mogą kalekę odrzucić - jak to jest w przyrodzie. Ten kociak na zdjęciu na szczęście ma dwie łapki do wyleczenia, ale czy przeżyje operację i będzie zdolny do życia - to duży znak zapytania. Pytanie: co dalej? Czy pomoc nie zmieni się dla niego w dalsze cierpienie? Wiem, że to co piszę jest okrutne i może brzmieć cynicznie - ale wynika z lat moich doświadczeń i prób ratowania każdego przypadku.
Nie wiem, co bym zrobiła w tym wypadku - pewnie też chciałabym go uratować. Oby więc udało się to tym, którzy już mu pomagają.
Inną sprawą jest mój stosunek do lecznicy doktora Gierka - nie uważam, że jest to dobry lekarz - kilka lat temu miałam nieszczęście trafić do niego z kotką, która połknęła ciało obce. Nie tylko nic nie zobaczył na prześwietleniu, ale "leczył" ją jedynie antybiotykiem, a powinna natychmiast trafić na stół operacyjny. Kiedy zorientowałam się, że z kotką jest coraz gorzej, zawiozłam ją do dra Czogały, który natychmiast położył ją na stół operacyjny - niestety, za późno - metalowe opiłki już podziurawiły jej żołądek i jelita - zabił ją krwotok wewnętrzny.
A jak dr Gierek bał się przytrzymać kotkę i jak się do mnie odnosił - to już całkiem inna historia. Podobno teraz się zmienił - jednak ja nadal twierdzę, że zmiana jest "na pokaz", żeby nie tracić klientów.
Nie będę tu na forum reklamowała żadnej lecznicy, ale osoba ratująca kociaki niech zorientuje się po wypowiedziach forumowiczów, gdzie szukać dobrego lekarza. Jak by nie było - życzę, aby ratowanie obu kociaków się powiodło.
Na PW mogę odpowiedzieć na pytania dot. lekarzy wet.