Małej nie było jak po nią wyszłam. przyszła za to jej mama to ją wzięłam do lekarza. specjalnie dzwoniłam wcześniej do weta czy będzie o tej godzinie, mówiła że będzie. zajeżdzam na miejsce a jej nie ma... mama Komarkowa tak się zestresowała że jak ją wypuściłam z kontenerka to padła dusząc ciężko na trawę i leżała jak długa.....................
wydaje mi się, że spanikowałam co do Małej. dziś ją szcegółowo wymacałam i nic nie było szczególnego, nie jojczyła. Komerek jak zwykle bojowy, rozgania koty, które akurat koło niego się znajdują, każdemu sprzedaje strzała taki to jest bokser
ogłoszenia opłacone i zamówione. dziś Mama Komarkowa chciała swojej porcji pieszczot, ale jak elektryczność przeszła z mojej ręki do jej głowy i ją kopnęło to się bidula wystraszyła, że chcę ją skrzywdzić i już nie chciała się głaskać.
dziękuję! przyda im się. byłam przed chwilą na ogrodzie, brałam chłopaczka na ręce to mnie dziad próbował podgryzać rozbawiony że ho ho, a malutka jak zwykle się pręzyła przy drzewie skrobiąc pazurki i podmiałkując
kociaki mają się dobrze, co rano widzę jak śpią sobie na budce w której przezimowali mrozy. Chłopaczek jest zachłanny jeśli chodzi o uwagę, dziś do obiadokolacji biegł dumnie z wibryskami wygiętymi do przodu słodziak