
Dzięki Vivie! mamy możliwość umieścić go w szpitaliku. Ale musimy uzbierać na diagnozę i leczenie. A wiadomo, na początku to mogą być spore kwoty. W końcu trzeba sprawdzić co w tym kocie siedzi.
Dziś pojechałam po niego, bo już wiedziałam, że ma zapewnione leczenie i nie chciałam aby dłużej był na dworze. Gdy go znalazłam wylegiwał się na słonku, leżąc w śniegu... Oczy wyglądały gorzej niż wczoraj. Siedzi teraz w klatce w zaprzyjaźnionej lecznicy. Rozłożył się na polarze i usnął. Takiego ciepła dawno nie czuł.
W lecznicy będzie miał taki pierwszy przegląd. Jutro zabieram go do Wawy, gdzie przejmie go ekipa z Vivy! i zawiezie do lecznicy.