Ogonek jakby lepiej.
Rano w kuwecie znalazłam dwa male bobki o konsystencji granitu.
Skoro świt wybiła 10.00 i pognałam z Malusią do weta.
Wet usg nie zrobił.
Macnął pęcherz i aż zajęczał.
Pooglądał, popatrzył...
Kazał czekać do wieczora, sadzać w kuwetę, masować.
Po południu przyjść na podanie leków.
I wtedy już powiedział ze będziemy działać.
Póki co - podał zastrzyk przeciwko opuchliznie.
Załamana i przerażona odwiozłam Malutką do domu, jak skazaniec właziłam po schodach, mała coś się tam w transporterze tłukła...
Zaniosłam ją do łazienki i... wyjęłam z kupy... kupy i sporego jeziorka siuuu.
Mimo podkładu - ilość była imponująca.
Konsystencja już nie kamienna, więc sprzatania trochę było; ale ileż szczęścia!!!
Za to kota najwyżej 1/3
TŻ zdziwił się nieco mojej szczęśliwości, a kiedy wyjawiłam Mu jej przyczyny poweidział, że grunt to umieć się cieszyć ze wszystkiego
Teraz Malutka śpi wymęczona, poskubała trochę mokrego intestinala.
Po południu idziemy na zastrzyki.
Czy ten zastrzyk zadziałał i pozwolił Małej zrobić kupę i siku?
Czy kota z takim ograniczeniem ruchu trzeba jakoś specjalistycznie karmić?
Kupiłam jej intestinala i growth i nie wiem co dać.
Mam nadzieję, ze to był jednorazowy problem i dalej już będziemy się załatwiać normalnie.
Kupa w kuwecie mnie rozczuliła... Niewygodnie jej tam wchodzić...