Moderator: Estraven
Magilaina pisze:Wiesz co,
moja Dyzia, jak ją znalazłam, to strasznie bała się ludzi. Spowodowane to było najprawdopodobniej tym, ze ktoś ją kopnął (miała mega ropnia na pyszczku spowodowanego urazem mechanicznym). Była kompletnie nieufna. Normalna panika. Nawet jak spała, to tak czujnie, że mój ruch ręki powodował zerwanie się na cztery łapy i ewakuację. Przyjęłam taktykę nie robienia nic na siłę. Nie chciała, żebym ją dotykała - to nie dotykałam Bałąm się, że odczyta to jako atak. Robiłam tylko to, co wychodziło z jej inicjatywy i za jej zgodą. Była fajna, bawiła się, czasem spała w łózku, ale tylko w nogach i w miejscu dogodnym do natychmiastowej ewakuacji. Zanim odpuściłam wszelkie próby dotyku, wzięcia na ręce kończyły się drapaniem i agresją właśnie. Ale to było ze strachu. Odpuściłam. Z rok czekałam, żeby przekonać się co to znaczy koci traktorek, 2 lata mineły zanim zasnęła mi na kolanach, po 3 latach zaczęła się do mnie przytulać i pozwalac na branie na ręce (ale bez przesady też). A niedawno, jakieś pół roku temu, pierwszy raz zobaczyłam co to znaczy ugniatanie. Po prostu zaakceptowałam fakt, że nie jest mega przytulaśnym kotem z powodu złych doświadczeń i dałam jej na zaufanie tyle czasu ile potrzebowała. Zaaowocowało.
Nigdy nie wiadomo jakie taki kotek ma doświadczenia. Trzeba go zostawić w spokoju, kochać i dac czas na zaufanie. Tak wynika przynajmniej z moich doświadczeń.
P.S. Po dwóch latach zaczęła wychodzić zza kanapy, gdy ktoś mnie odwiedzał. Wcześniej potrafiła siedzieć w skryjówie nawet 6 godzin. Az intruzi poszli. A teraz, po 4 latach, ociera się nawet moim znajomym o nogi. Ale tylko takim, których juz kojarzy. Dotknąc sie im nie da nawet palcem
kamari pisze:Magilaina pisze:Wiesz co,
moja Dyzia, jak ją znalazłam, to strasznie bała się ludzi. Spowodowane to było najprawdopodobniej tym, ze ktoś ją kopnął (miała mega ropnia na pyszczku spowodowanego urazem mechanicznym). Była kompletnie nieufna. Normalna panika. Nawet jak spała, to tak czujnie, że mój ruch ręki powodował zerwanie się na cztery łapy i ewakuację. Przyjęłam taktykę nie robienia nic na siłę. Nie chciała, żebym ją dotykała - to nie dotykałam Bałąm się, że odczyta to jako atak. Robiłam tylko to, co wychodziło z jej inicjatywy i za jej zgodą. Była fajna, bawiła się, czasem spała w łózku, ale tylko w nogach i w miejscu dogodnym do natychmiastowej ewakuacji. Zanim odpuściłam wszelkie próby dotyku, wzięcia na ręce kończyły się drapaniem i agresją właśnie. Ale to było ze strachu. Odpuściłam. Z rok czekałam, żeby przekonać się co to znaczy koci traktorek, 2 lata mineły zanim zasnęła mi na kolanach, po 3 latach zaczęła się do mnie przytulać i pozwalac na branie na ręce (ale bez przesady też). A niedawno, jakieś pół roku temu, pierwszy raz zobaczyłam co to znaczy ugniatanie. Po prostu zaakceptowałam fakt, że nie jest mega przytulaśnym kotem z powodu złych doświadczeń i dałam jej na zaufanie tyle czasu ile potrzebowała. Zaaowocowało.
Nigdy nie wiadomo jakie taki kotek ma doświadczenia. Trzeba go zostawić w spokoju, kochać i dac czas na zaufanie. Tak wynika przynajmniej z moich doświadczeń.
P.S. Po dwóch latach zaczęła wychodzić zza kanapy, gdy ktoś mnie odwiedzał. Wcześniej potrafiła siedzieć w skryjówie nawet 6 godzin. Az intruzi poszli. A teraz, po 4 latach, ociera się nawet moim znajomym o nogi. Ale tylko takim, których juz kojarzy. Dotknąc sie im nie da nawet palcem
Mam takie samo doświadczenie z jednym z kotów. Spokój i czas, to była najlepsza metoda. A sterylka nic nie zmieniła.
Napisz jeszcze, czy Gustaw ma kocie towarzystwo ?
Jak rozumiem, kot mieszka u siostry - czy tam zachowuje się tak samo? I jak często ma z tobą kontakt?
Użytkownicy przeglądający ten dział: CheshireCat93, koszka, kota_brytyjka i 50 gości