Ludzki brak wyobraźni jest niesamowity.
Mieliśmy podobną sprawę o eksmisję, imiennie skierowaną do kilku pań, które dokarmiają koty. Zrozumiałe było, że panie się wystraszyły i sprawa nabrała rozgłosu. Wobec tego zarząd wspólnoty mieszkaniowej musiał coś postanowić i wraz z nieocenioną Panią Agatą z TOZ ustalono pewien kompromis.
Poker71 pisze:pierwsze primo: nawet GDYBY w regulaminie porządku domowego było o dokarmianiu, to DODATKOWĄ przesłanką stosowaną ŁĄCZNIE musi być uciążliwość korzystania z innych lokali. Czyli de facto musieliby miejsce karmienia umiejscowić bezpośrednio pod oknem lub drzwiami jakiegoś mieszkania.
Dokładnie tak. Ustalono, że jeżeli koty nie są dokarmiane pod oknem lub przy klatkach schodowych, tam gdzie mieszkają ludzie, to NIKT nie ma prawa zastosować zapisu regulaminu o zakazie dokarmiania. Legowiska kotów przeniesiono w pewnej odległości od bloku, pani Agata załatwiła budki, w których koty mogą mieszkać. Koty są zadowolone, zarząd się cieszy, że tak ładnie "wywiązał się" z obowiązków, my się cieszymy, że wreszcie nikt się kotów nie czepia, a ci, którzy nie lubią kotów mają problem - jak zwykle

Poker71 pisze: POZA TYM wspomniany KW mówi o zaśmiecaniu/zanieczyszczaniu. Czyli o ODPADKACH. Zatem artykuł dotyczy wyrzucania czegoś czego się karmiciel chce POZBYĆ jako NIEPOTRZEBNEGO I PRZESZKADZAJĄCEGO. Karmienie kotów nie ma tu nic do rzeczy, pod dwoma warunkami: kotom nie daje się zepsutej żywności, oraz miejsce karmienia jest sprzątane.
Prawda, problem pojawia się gdy mieszkańcy (tak jak u nas) np. wyrzucają jedzenie przez okno. Wówczas jest to w pewien sposób zaśmiecanie. Od teraz koty mają swoje miski z dala od bloku. Tam zanoszą już teraz oficjalnie jedzenie wszyscy, którzy chcą koty dokarmiać i również sprzątamy miski na zmianę.
Poker71 pisze: Ostatnia sprawa: tego typu regulacje/zarządzenia/itd podpadają pod ustawe o ochronie praw zwierząt: są to koty WOLNOŻYJĄCE a jako takie podlegają ochronie i obowiązkowi zarządcy obszaru na jakim przebywają zapewnienia im warunków bytowania.
Tak jest, sąsiedzi usiłowali mi np. wmówić, że takie koty powinny się znaleźć w schroniskach (których oczywiście w okolicy nie ma, a te które są nieco dalej są przepełnione) - genialny pomysł!! Koty oczywiście mogą żyć, a nawet więcej, to zarząd wspólnoty (spółdzielni) powinien zająć się tym, aby żyły w humanitarnych warunkach.
Wobec tego wydaje mi się, że szczury i inne gryzonie to sprawa drugorzędna, koty wolno żyjące mają pełne prawo do życia nawet jeżeli przyszedłby szczurzy armagedon i wszystkie gryzonie niespodziewanie by zniknęły
