Lesio to kochany i cierpliwy kotek. Tylko po cichutku buczy kiedy mu smaruję maścią między opuszkami . Rany przestały krwawić ,są bardziej suche. Kiedy przypomnę sobie widok jak leżał pod drzewem z wyciągniętymi do góry łapkami z ogromnym cierpieniem w oczkach. Widać było także lęk czy nie spotka go coś gorszego. Dzisiaj pomaleńku zaczął chodzić jeszcze kulejąc ale już widać że leki przeciwbólowe i przeciwzapalne oraz oczyszczenie ran przyniosły mu ulgę.

Apetyt także mu dopisuje. Przez kilka dni po odrobaczeniu wymiotował glistami.

Mam nadzieję ,że szybko wróci do zdrowia , bo widać ,że bardzo mu nowy stan odpowiada. Chyba pamięta jak spędzał zimne noce pod drzewem nie mogąc się ruszać.