no własnie one tak są ze sobą związane, ze lecą od razu do siebie.
Lena przeciez zawsze myla Lesia. Wczensiej jak z nim od weterynarza przyjezdzałam, to zawsze wachała go i lizała. to nie jest takie proste. Lesio dzis podsunał Lence szynke i ta wyjela kawałek szczelina pod drzwiami. Nie mam pojecia jak, ale jak zobaczyłam, to ona juz konczyla. a przeciez nie karmie go pod drzwami lazienki tylko pod wanna...
wczoraj poszłam na godzine sie uczyc do lazienki, to go troche poprzytulałam i wytarmosiłam

dzis rano tez sie przytulał, ale jak go wypuscilam, to oczywiscie chciał do Leny...
dzis troche gorzej je, ale wczoraj zjadł baaardzo duzo.
jak bede u weta kupie convalescence? cos takiego chyba w proszku do dozywania Lesława.
Lena je malo

ale jest dalej "aktywna"

bylismy w klinice i to co w drodze Lesio nawyczyniał przeszło moje pojecie...
do tego Pani doktor powiedziała, ze Lesia nie powinno sie kastrowac jesli ma białaczke?! czy to prawda?