
TEKST DO OGŁOSZEŃ, KTÓRY WYSYŁAM DO CATANGEL
Serafin urodził się w lipcu tego roku. Ktoś go oswoił, bo kocurek jest ufny i kontaktowy, domaga się pieszczot i "rozmawia" z człowiekiem. Niestety ten ktoś nie zadbał o to, by Serafin był najedzony i zaszczepiony. Nie zadbał też o bezpieczeństwo kotka. Serafin został znaleziony po portąceniu, gdy oszołomiony i wystraszony zataczał się na chodniku tuż przy ruchliwej jezdni. Zagadnięci sprzedawcy z pobliskiego rynku odparli lakoniecznie "a tak, auto go puknęło przed chwilą". Tylko tyle. A może to oni oswoili Serafina, oduczyli ostrożności. Ale przecież to tylko kot, tylko zwierzę, niech zdycha na tym chodniku...
Gdy Serafin był już złapany i zabezpieczony w transporterze, zadzwonił telefon. "Znalazłam kotka, możesz pomóc? Myślałam, że to szczur chodzi po parkingu...". Szybko do samochodu i po następnego kota. Szczurka faktycznie można pomylić ze szczurem. Maleństwo ma miesiąc, jest rozdęte, nastroszone i zakichane. Oczy zalepione ropą. To dzikus, ale udało się go złapać, bo nie miał już siły uciekać. Przemarznięty siedział kiwając się lekko, popadał w katatonię. Nie miał szans bez ciepłego schronienia dożyć do rana, szczególnie że nocami są przymrozki. Skąd wziął się Szczurek? Czy jego matkę spotkało jakieś nieszczęście, a jego w końcu wygnał z kryjówki głód? A może się zgubił, odłączywszy od rodzeństwa, lub kotka zwyczajnie go porzuciła, czując że maluch nie ma szans na przeżycie? Tego już nigdy się nie dowiemy.
Szczurek i Serafin trafili do weterynarza. Szczurek okazał się Szczurką. Waży niecałe 700 gram. Serafin dwa razy więcej. Jest bardzo wychudzony i również ma objawy wirusówki (kociego kataru), ale na szczęście z wypadku wyszedł tylko poobijany. Oba koty dostały środki wspomagające odporność i antybiotki oraz krople do oczu. Są bardzo wygłodzone i wciąż - mimo, że od wczoraj są karmione co 3 godziny małymi ilościami jedzenia - rzucają się do misek, gdy tylko pojawi się w nich pokarm.
Bezwzględnym zaleceniem lekarza jest, by Serafin i Szczurek przebywały w cieple. Muszą regularnie dostawać leki i być często karmione dobrej jakości jedzeniem. Niestety, w miejscu, gdzie obecnie przebywają, nie ma ku temu warunków. Kotki BARDZO PILNIE szukają nowego domu, stałego bądź tymczasowego, gdzie będą mogły dojść do siebie.
kontakt 798 442 668 lub
proequo@gmail.com